Uzależnienie

Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o Pani Natalii. Trafiła do mnie na prośbę swojej zmęczonej rodziny.

I co?

I nic!

Bo Pani Natalia jest jak pijak. Rodzina ją karmi, myje, ubiera i chroni przed zimnem. I najważniejsze – kocha.  A miłość łaskawa jest, nigdy nie ocenia, nie obnosi się pychą i takie tam.. Znacie ten tekst na pewno. Jest piękny… No, a rodzina Pani Natalii umie kochać i akceptować to, co najtrudniejsze. A najtrudniejsze jest to ciągłe dreptanie wokół mamy, żeby się dobrze poczuła, żeby czuła się zaopiekowana. Nie można pojechać na fajne wakacje, bo mama nie da rady. Nie można pojechać do kina – bo mama nie da rady. Trzeba za to ustalać dyżury, żeby wozić mamę od specjalisty do specjalisty, bo przecież sama nie da rady…

Kilka tygodni temu, ok. 23.3o wyrwał mnie z łóżka krzyk dziecka. To sąsiad wziął się za wychowywanie swojej nastolatki. Był po pijaku. To u niego normalne. Po opłaceniu rachunków i VATu na koniec miesiąca, odkrywa, jaki z niego naprawdę „miszczu”. Jasne, że poleciałam sprawdzić, czy córka żyje. A w środku cichuteńko… Żona patrzy na mnie błagalnym wzrokiem i mówi szeptem… „Już wszystko będzie dobrze…”

Rodzina Pani Natalii ma dość dostosowywania się, ale nie wie, co zrobić, żeby było inaczej. Dobrze, że pomyśleli o psychodietetyku, bo dużo obszarów na styku diety i emocjonalności, mogę z nimi przepracować. Tyle, że rodzina wezwała mnie do mamy – nie dla siebie. Skąd mają wiedzieć, że to oni potrzebują pomocy – nie mama. Skąd moja sąsiadka ma wiedzieć, że to nie mąż potrzebuje pomocy – ale ona sama? Ktoś, kiedyś widziała w szkole edukację w tym zakresie inteligencji emocjonalnej? Wiemy jak rozmnaża się pantofelek, a nie mamy pojęcia, jak działają kluczowe mechanizmy w naszym organizmie, jak rozlewają się hormony po naszym ciele i co z tego wynika; wiemy że od wódki rozum krótki, ale już, że o konkretne zmiany chemiczne chodzi – tego już nie wiemy.

Więc jeśli żyjesz w rodzinie zarażonej otyłością – wiedz, że Ty też jesteś zarażona. Że być może nieświadomie utrzymujesz stan otyłości u bliskiej osoby. Że być może masz kupę szczęścia, gdy po zjedzeniu dowolnego jedzenia spoza listy pierwszorzędnych produktów, nie zamieniasz się w kupkę żalu i frustracji.

Chcesz to sprawdzić?

Zwróć uwagę na to jak ze sobą rozmawiacie i o czym. Przypomnij sobie, kto robi zakupy i z jakiego powodu te zakupy są właśnie takie. Zwróć uwagę na nawyki związane ze sposobem jedzenia, ze sposobem spędzania wolnego czasu. Jeśli Twoje ciało więcej Ci wybacza – to wcale tak nie musi być w przypadku innego członka rodziny.

Do szału doprowadza mnie, gdy mój mąż kręci nosem na potrawy, które przygotowuję, bo wiem, że zaraz za nim kręcić nosem będą moi synowie. Wg mojego męża to ja mam problem z ciałem – nie on.

Gdy ktoś mi proponuje w ramach poczęstunku słodycze, to jestem cała w nerwach, bo nigdy nie wiem, ile dam radę wytrzymać za stołem. Wieczorem jest mi trudniej niż rano. Trzeba potężnej siły woli, żeby to przetrwać. A przecież nie wszyscy mamy ją wytrenowaną do maksimum. Można się tego nauczyć, ale kluczem jest trening. A ile z nas poddaje się zaraz po tym, gdy mąż stęknie, że „coś ta zupa „cienka” jest” albo – jeszcze gorzej – obśmieje w swoim typowym stylu: „Grażyna, tyle razy próbowałaś. Daj spokój”. Tak samo źle działa, gdy widzisz otyłość u swojego męża, ale mówisz mu „dobrze chociaż, że nie tyjesz”. Właśnie straciłaś okazję, aby powiedzieć mu, jak bardzo jest seksi bez brzucha:D

To dlatego tak trudno jest osobom otyłym osiągnąć swój cel sylwetkowy. Nie tylko zmagają się z pokusami. Nie tylko pracują nad nowymi nawykami. Dodatkowym utrudnieniem jest otoczenie, które naprawdę nie rozumie tych zmagań, i co chwila, nieświadomie, podstawia nogi. Pani Natalia sama nie zmieni tych wypielęgnowanych przez lata nawyków. Dokładnie tak samo, jak mój sąsiad niechętnie porzuci nawyk awanturowania się po wódce. Bo do naszych nawyków „przyklejone” są inne. Zdejmujesz jeden pojawia się chaos. A jak rozpoznać od czego to wszystko się zaczęło? Jak dotrzeć do rdzenia, gdy tak trudno jest być obiektywnym wobec samego siebie. Po to właśnie potrzebny jest wspieracz. Ktoś, kto ma tę moc, by widzieć z innej perspektywy. Dużo zrobisz sama, ale więcej zrobisz np. ze mną:D I tutaj jest przestrzeń, żeby Wam przypomnieć o gratisowych konsultacjach. Warunek, żeby się dostać jest taki: musisz naprawdę chcieć coś zmienić:D

Opt In Image

Bądź ze mną w kontakcie!

Zapisz się do newslettera, który wysyłam zwykle raz w tygodniu. Będziesz wtedy zawsze na bieżąco z tym, co u mnie i u moich klientów. A w ogóle, to lepiej mi pisać, dla tych, którzy czekają - nie dla wszystkich:D

    Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych i handlowych, w tym otrzymywanie newslettera od "Zasmakuj w życiu"