Kobiety i pracoholizm

Macie tak, że cały czas życie w trybie: „praca”, „projekt”, „nowe zadanie”?

12 sierpnia – Dzień Pracoholika

Bo przed nami dzień pracoholika, więc jest okazja, żeby powiedzieć o tym, jak trudno jest być kobietą we współczesnym świecie.

Macie tak, że trudno Wam pogodzić role – czasami naprawdę skrajne – i wypełnić wszystkie zadania, które przed Wami stoją?

Według mnie łatwo się w tym pogubić, a jeszcze łatwiej usłyszeć zarzut, że jest się pracoholiczką…

Zdarzyło Wam się to usłyszeć? Bo mnie wielokrotnie i za każdym razem to było bardzo raniące. PRACOHOLIZM to bardzo pojemne słowo i dlatego łatwo je wykorzystać, gdy się chce sprawić komuś przykrość. Świadomie, albo nieświadomie. Zakładam, że moja mama użyła tego słowa w tzw. słusznej sprawie – nie, żeby mi dowalić. Niemniej przyniosła negatywny efekt psychiczny na wiele miesięcy.

Ale dzięki temu wiem, jaki ładunek to słowo w sobie niesie i że łatwo go użyć. I o tym będzie w dzisiejszej blogo-lekcji:D

Rzeczywistość stawia kobietom duże wymagania

W Wikipedii znalazłam dziwne sformułowanie dotyczące pracholizmu. Jak chcecie to kliknijcie. To, co istotne, autor podkreśla, że w tym nałogu otoczenie chwali pracoholika, stawia go za wzór do naśladowania, tym samym rozbudowując jego system zaangażowania w pracę.

I to mi się mocno skojarzyło z tymi wszystkimi zadaniami i oczekiwaniami, które nam – kobietom stawia rzeczywistość. Spróbuj ich nie zrealizować. Głasków nie będzie:D  Cóż, najbliżsi ludzie najlepiej wiedzą, co jest najważniejsze:D

Tyle, że jak prowadzisz swój biznes, albo swój projekt to on wymaga od Ciebie maksimum zaangażowania. Zapominasz wtedy to tym, co ważne i oczywiste, ale nie spektakularne: o jedzeniu, piciu, wyjściu z przyjaciółmi na piwo, odkładasz na później własne przyjemności (choćby wyjście do fryzjera), a nawet czynności fizjologiczne traktujesz jak niepotrzebne. Wszystko jest w tempie. Wszystko jest na guzik. Wszystko wymaga Twojej obecności.

Gdy masz rodzinę to masz gorzej

A gdy masz rodzinę to masz gorzej. Musisz balansować między zadaniami zawodowymi, a sprawami rodzinnymi. Szkoła oczekuje Twojego zaangażowania. Mąż oczekuje Twojego zaangażowania. Dom potrzebuje Twojego zaangażowania. A jak masz jeszcze rodziców – to oni też oczekują Twojego zaangażowania. I nawet nie zauważasz, że ostatni raz byliście z mężem na wakacjach – tak tylko dla siebie – kilkanaście lat temu. Za to dostrzegasz, że każdy urlop koniecznie trzeba wpasować w kalendarze Waszych projektów, wakacje dzieci, a może nawet w kalendarze zakupowe Waszych klientów. Odmawiasz spotkaniom z przyjaciółmi, a jak już to nie masz o czym z nimi gadać, bo głowę zajmuje Ci kejs dotyczący rozwiązania problemu u Klienta albo w projekcie.

Dla ludzi, którzy najlepiej się czują w trybie pracy „od – do” to niezrozumiałe. Dobrze się czują w wykonywaniu powtarzalnych czynności i kropka. I nie wiedzą, że praca lidera to przewidywanie trudności oraz działanie. Nie podyskutujesz z nimi o oczekiwaniach współczesnego rynku, za to łatwo usłyszysz zarzuty o tym, że za dużo pracujesz albo, że trudno Ci się wyluzować:D Tylko Ty wiesz, że nikt Cie nie pyta, jak to wszystko, co masz do zrobienia ogarnąć i jakimi nakładami (też w zakresie zdrowia i snu). Masz zrobić, bo masz do zapłacenia rachunki. Wszystkie. Zusy, srusy też.

Gdzie jest granica między potrzebnym zaangażowaniem, a pracoholizmem?

Czym więc naprawdę jest pracoholizm? Gdzie jest granica między potrzebnym zaangażowaniem, a pracoholizmem? Czy pracoholiczkę poznasz po tym, że nie ma udanego związku? Że nie wyjeżdża na wakacje? A może po tym, że ma wakacje raz w roku i czeka na nie z wytęsknieniem? I w ogóle żyje od wakacji do wakacji? A może po tym, że świata nie widzi poza swoimi sprawami zawodowymi? A może po tym, że po zamknięciu biurka leci na drugi etat – domowy. W końcu tylko niektóre z nas korzystają z pomocy w domu. Większość Polek ogarnia logistykę domową samodzielnie. Czy to, że to robisz sprawia, że jesteś wolna od pracoholizmu?

Świat dużo oczekuje od kobiet

Moje osobiste spostrzeżenie jest takie: świat strasznie dużo oczekuje od kobiet. Dałyśmy się wkręcić w życie, w którym musimy być dobre w godzeniu zadań, które są często nie do pogodzenia. Gdy jesteś busienesswoman, to nie jesteś mamą. A jak jesteś w biznesie w roli mamy, to biznes Ci się sypie. Traktujesz pracowników, jak dzieci. A jak traktujesz ich jak dzieci, to ciągle jesteś w trybie sprawdzania, czy wszystko jest w porządku. Musisz mieć oczy dookoła głowy i trzymać za rękę każdego pracownika, żeby nie popełnił błędu. Masz po prostu więcej roboty. Bywa, że za błędy, których nie przewidziałaś karzesz krzykiem, fochami, cichymi dniami zamiast biznesowymi konsekwencjami. Bo te wymagają postawy businesswoman – a nie postawy matki. Ale jak być busienesswoman, gdy łatwo zarzucić Ci, że jesteś pracoholiczką? Łatwo Cię tym zranić… Więc kobiety się szarpią i to szarpanie, ledwo wyrabianie się na zakrętach, przyjęliśmy, jako normę. Wygląda to tak, że masz prawo realizować swoją pasję i pracować z zaangażowaniem, ale po godzinach. Bo gdy się zaangażujesz na cały etat i otoczysz podobnymi do siebie ludźmi, to wtedy łatwo Ci zarzucić, że nie odrywasz się od pracy… Cały czas gadasz o tym, czym żyjesz. Urlopy planujesz w kontekscie tego, czym żyjesz. Otaczasz się ludźmi, którzy dają Ci wsparcie w tym, czym żyjesz… No czysty pracoholizm…

Niektóre moje klientki pracują poniżej swoich kwalifikacji

Niektóre moje klientki pracują poniżej swoich kwalifikacji, bo chcą być blisko rodziny. Tak wybrały, ale ten pozorny spokój jest bardzo kosztowny emocjonalnie. Bywa, że sprowadza je właśnie do mnie, bo się objadają i nie umieją tego zatrzymać. Która z nas za pracę w domu dostaje głaski, wyrazy wdzięczności czy uznania? A to jest praca, która potrzebuje konkretnych umiejętności, ale za którą nie ma wynagrodzenia. Gdzieś tam z tyłu głowy wiesz, że to jest Twój wkład w społeczeństwo i rozwój kraju, ale jednocześnie dobrze wiesz, że pracy zawodowej nie powinnaś odpuścić, bo nikt Ci nie za ten wkład w rozwój społeczeństwa nie podziękuje. Że umrzesz w biedzie, jak się nie zatroszczysz o swoją przyszłość.

To samo w drugą stronę. Gdy kobiety wybierają realizację swoich ambicji i to wymaga od nich potężnego zaangażowania. Zamiast wsparcia dostają od bliskich zarzuty o pracoholizm. Gdy po drodze rozpadają im się związki, to znowu trudno im uzyskać mądre wsparcie, bo w otoczeniu panuje przekonanie , „że to zła kobieta była”.

Ale, żeby dać pełen obraz sytuacji, mam klientki, którym udaje się łączyć ambicje zawodowe z życiem rodzinnym, ale część z nich odkrywa, że jedyna sfera, w której mają luz – to jedzenie. Że sobie dogadzają… bo mogą. Bo je stać na to.

Co z tym zrobić?

Regularne jedzenie i picie wody, a także przerwy na spacer są fundamentalne Click To Tweet

Przede wszystkim zastanowić się, czy przypadkiem to pojęcie pracoholizmu nie należy do grupy tych pojemnych, w które można wrzucić wszystko, żeby oceniać innych. Łatwo jest wypluć z siebie zarzut o chorobie, ale trudno ten zarzut wymazać z pamięci.

Pamiętaj o sobie

Po drugie, jeśli już pracujesz z zaangażowaniem, pamiętaj o sobie. Równowaga, czy work-life-balans powstał jako propozycja schematu, który łatwo zapada w głowę. Wszyscy rozumieją, że bez równowagi nie da się funkcjonować. Przez jakiś czas, gdy inwestujesz uwagę w ważny temat, odsuwasz inne na dalszy plan, ale pamiętaj, żeby to nie trwało latami. Niech przykładem będą grubu biznesmeni, których na pewno kojarzysz. Jeśli całymi dniami jesteś w biurze i robić strasznie ważne rzeczy albo rozwijasz swój start-up to jasne jest, że odkładasz na później te przyziemne sprawy. Ale pamiętaj, żeby nie przedłużać tego stanu. Budź się z transu pracy i doświadczaj jedzenia, picia, spacerów. Dobrze Ci to zrobi, a Twojego czasu nie uszczupli. Przeciwnie, odżywiona i dożywiona będziesz lepiej pracować.

Miej jasność dokąd zmierzasz

Po trzecie, miej jasność dokąd zmierzasz. Łatwo jest się zapędzić w realizowaniu swojej wizji i misji. Dobrze jest mieć czas na przemyślenie tego, co się wydarzyło do tej pory. Ja mam w kalendarzu zaznaczone – na twardo wpisane – żeby raz na kwartał zrobić taki w tył zwrot i sprawdzić, co się udało, a co nie. To trudne, bo gdy pędzisz to pędzisz. Ale kalendarz elektroniczny Ci przypomni, że masz się zatrzymać. Nie musisz go słuchać, ale samo to, że zwolnisz na chwilę – to będzie bardzo dużo.

Pilnuj zegarka

Po czwarte, pilnuj zegarka. Mi się sprawdza praca blokami oraz działanie wg zaplanowanej strategii. Jeśli nie masz strategii, to koniecznie ją wypracuj. Musisz w swoim biznesie robić rzeczy właściwe oraz ważne – a nie te, których nikt nie chce robić. Do ważnych rzeczy zaliczam czas na odpoczynek. Menedżerka nie może pracować bez przerwy. A sięganie po czekoladę – bo masz nawyk robienia mikro przerwy na szybkie jedzenie – to słaby pomysł. A wiele z Was właśnie tak robi. Kobiety, które pracują w domu (np. ja mam biuro i gabinet w domu) tym bardziej muszą pilnować zegarka. Łatwo jest wpaść w nawyk „odpracowywania” godzin, które się poświęciło na pracę w domu. Dużo lepiej zadziała, gdy będziesz mieć czas na pracę w domu i na pracę w domowym biurze. I przestaniesz się winić za to, że pracowałaś 3 godziny zamiast 8. Mam wrażenie, że podczas pracy w pojedynkę robię tyle, ile robiłam przez 8 godzin pracy w biurze. Ale nie mogę tego sprawdzić. Nie wiem, jak. Jeśli trzeba ustaw komputer tak, żeby Ci się wyłączał o właściwej porze.

Miej wyjątkowych przyjaciół

Po piąte, zaplanuj swój idealny dzień na spotkania z przyjaciółmi – i rób to. Dobrze jest mieć przestrzeń, w której nie gada się o biznesie. U mnie to piątek, żeby dobrze zacząć weekend. Raz i się uda, raz mi się nie uda, ale mam taki dzień i to działa. Możesz pójść w tym dalej i zaplanować weekend. Po to,, żeby trzymać głowę z daleka od spraw firmowych. Wyjazdy weekendowe są świetne, ale na miejscu też możesz zrobić wiele fajnych rzeczy. Najgorzej, jak przychodzi weekend i nie masz planów. Łatwo wtedy siąść do biurka i oddać się myśleniu o swoim projekcie:D

To, moim zdaniem najważniejsze rzeczy, które pomogą Ci choć trochę złapać równowagę. Oczywiście regularne jedzenie i picie wody, a także przerwy na spacer – nie na papierosa są fundamentalne:D Ostatnio pisał o tym Harvard Business Review.  Ostatnio strasznie podglądają co robię 😉

A dla tych z Was mam, które chciałyby lepiej zadbać o siebie jesienią mam program ENERGIA, I W DZIEŃ, I W NOCY. Uczę Was w nim ładować swój osobisty POWERBANK i utrzymywać w nim energię na wysokim poziomie. Pomagam też ułożyć najważniejsz sprawy, aby dodawały mocy – zamiast ją odbierać. Zapytaj mnie via phone: 606789681 lub napisz e-mail: monika.kurdej@zasmakujwzyciu.pl

 

 

Opt In Image

Bądź ze mną w kontakcie!

Zapisz się do newslettera, który wysyłam zwykle raz w tygodniu. Będziesz wtedy zawsze na bieżąco z tym, co u mnie i u moich klientów. A w ogóle, to lepiej mi pisać, dla tych, którzy czekają - nie dla wszystkich:D

    Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych i handlowych, w tym otrzymywanie newslettera od "Zasmakuj w życiu"