Brownie-Sernik na Międzynarodowy Dzień Sernika

Jako, że w tym tygodniu, 30-go lipca, wypada Międzynarodowy Dzień Sernika, koniecznie, ale to koniecznie musicie wiedzieć, dlaczego naukowcy używają słowa „sernik”, jako synonimu dla wszelkich uzależnień…

A na końcu artykułu znajdziecie przepis na cudo z fotografii:D Absolutnie smakowite i – UWAGA! – w ogóle nie dietetyczne.

Efekt serniczka

Wszystko zaczęło się od tego, że na tapetę poszły szczury. Laboratoryjne, of kors. Naukowcy dawali im jedzenie, świecili lampą w oczy i razili prądem. Taka.. hmmm… szczurza, laboratoryjna codzienność.

Żeby było mało, to podzielili te szczury na różne grupy i jedną z nich karmili ludzkim żarciem… Takim wiecie: kiełbaski, bułeczki, serniczki… Okazało się, że to właśnie ta grupa wydaje się być bardziej odporna na ból… No po prostu nie może, albo nie potrafi, albo nie chce odmówić sobie pyszności. Woli dostać światłem między oczy niż odpuścić serniczka…

Znacie może ten mechanizm? Coś Wam on przypomina?

Mądre głowy, na podstawie big data, czyli nieprawdopodobnie wielkiej ilości danych określiły, że tym szczurom podniósł się próg odczuwania przyjemność z jedzenia (wiecie, w języku naukowców takie zwykłe „dam się pokroić za ten kawałek serniczka” brzmi całkiem inaczej, niż w naszym :D) i potrzebują go więcej, więcej, i żeby było coraz bardziej słodkie, i kremowe itd. Po co? Żeby jedzenie spełniło oczekiwania przysadki mózgowej – żeby ta mogła wysłać hormony przyjemności do działania.

Od tamtej pory nazywają łatwość do uzależniania się człowieka efektem serniczka.

To dlatego tak trudno jest Ci zmienić styl życia. Nie dość, ze przez całe życie wyhodowałaś sobie takie, a nie inne nawyki i razem z nimi sobie przytyłaś. Na dokładkę, Twój poziom zadowolenia z jedzenia się usztywnił. Jeśli masz tak, że naprawdę musisz dużo zjeść, by poczuć, że o to chodziło, to może być efekt serniczka:D

Mało seksi rezultaty

Gdybyś chciała to zmienić potrzebujesz mocno, ale to naprawdę mocno spiąć poślady i zanurzyć się w zmiany stylu życia swojego oraz swojej rodziny.

Dobrze wiesz, jak to działa, gdy sobie kupujesz sałatę, a rodzinie pyszności (nie żeby sałacie czegoś brakowało, ale – umówmy się – lepiej smakuje z czymś niż sama:D). Po godzinie nie pamiętasz, jaki miałaś plan. A gubienie kilogramów to długotrwały proces. Przypomina trochę to rażenie prądem i świecenie lampą w oczy, w uroczej scenerii serniczków, słodkich napojów i solonych przekąsek, które znasz z opowieści o laboratorium i szczurach. Ommommommm.

A w nagrodę co? Dłuższe życie. Zdrowszy kręgosłup. Lepsze libido… W sumie to takie mało seksi rezultaty…

Test ciasteczkowy

Dlatego jest dość ważne, żeby przejść od tego stanu „a na co mi to” oraz „od jutra” do stanu „ok, to co mogę lepszego zrobić z tym, co mam teraz?”. Ja nazywam to test ciasteczkowy. Uczę o nim dokładnie w programie ENERGIA, I W DZIEŃ, I W NOCY. Jego rezultatem jest „budzenie się”, za każdym razem, gdy odpływasz w stare, niekorzystne nawyki. Albo zwyczajnie Ci się nie chce. Gdy jesteś w transie. Chodzi mi o ten stan, że niby jesteś świadoma, ale gdy się „budzisz” to orientujesz się, że niekoniecznie to była prawda. Jeśli kiedykolwiek próbowałaś przejść obok ulubionej cukierni i nie dać się uwieść zapachowi, to wiesz, o czym mówię. Czasem zwyczajnie budzimy się z ręką w pustej torebce pełnej pudru po ciastkach. Właśnie o tym mówię, bo zawsze okazuje się, że wiedziałaś, co robisz, ale po fakcie orientujesz się, że wcale nie chciałaś tego zrobić. Dlatego ważne jest, żeby wiedzieć, jak wyjść z tego pełnego przyjemności transu. Tym jest właśnie test ciasteczkowy. Jest prostym schematem działania, które – jeśli zastosujesz – pozwoli Ci robić właściwe rzeczy.

Ale jesteśmy tylko ludźmi. Przed nami Międzynarodowy Dzień Sernika. Lubimy być czasem zwykłymi szczurami i puścić dopaminę po torze wyścigowym. Jedna runda. Druga rudna. Trzecia… Spoko! To jest właśnie przepis, żeby rozbrykać dopaminę na całego:D

(O jesu, już pisząc to czuję jak dopamina szamocze się w boksie startowym, żeby wyskoczyć i popędzić.  I zostawić ślad: TU BYŁAM. DOPAMINA.)

Bawcie się dobrze:D I smacznego:D Międzynarodowy Dzień Sernika zobowiązuje:D

Czego potrzebujesz

  • 200 g gorzekiej czekolady
  • 200g masła
  • 225 g mąki pszennej
  • 20g kakao
  • 50 g śmietany 18%
  • 5 jaj
  • szczypta soli
  • pół kilo twarogu na sernik
  • cukier waniliowy
  • cukier
  • owoce

Część brownie: Czekoladę rozdrobnij, dodaj masło, podgrzewaj w 70 stopniach ok. 4 minuty. Ja nie mam z tym problemu, bo robię to w Thermomixie, a Ty pewnie musisz wziąć te mało seksowny garnek z dolnej części szafki, rozgrzać na ogniu i pilnować, żeby się nie przypaliło. Nie wiem, co musisz u siebie zrobić, żeby osiągnąć 70 stopni. Ja u siebie ustawiam potrzebną temperaturę i po chwili czekolada pływa:D

Potem dodaj 200g cukru, 200 g mąki, 20g kakao, 3 jaja, sól. Wymieszaj, tak żeby zrobiła się z tego płynna masa. Jak będzie za gorące to Ci się jaja ugotują, więc pilnuj tej temperatury. Może palec powinnaś trzymać w swoim gorącym garnku? No nie wiem zupełnie…

Odstaw. Zajmij się częścią serową.

Część serowa: Weź ser, dodaj 2 jaja, 130g  cukru, 2 łyżeczki cukru waniliowego, 2 jaja, 25 g mąki pszennej. Wymieszaj. U mnie to trwa z 15 sekund, a Ty się będziesz bawić łyżką pewnie z 5 minut. Ważne, żeby uzyskać taką serową konsystencję, bez grudek.

Na blasze rozłóż papier, na papier wylej 2/3 masy czekoladowej. Wyrównaj. Wyłóż masę twarogową. Wyrównaj. Nałóż masę czekoladową. Wysyp owoce. Ja zrobiłam owoce pod spodem, bo mi się ta bardziej podobało. Może Ty też tak będziesz chciała?

Piec w temperaturze 170 stopni, około 50-60 minut. Potem jeszcze ostudzić.

I pamiętaj! Porcje! Dopamina działa tak samo za pierwszym kęsem, jak za 12-ym. Nie musisz pozwalać jej robić kolejnych okrążeń:D Ale… kto by doczytał do tego miejsca:P

Jeśli doczytałaś, koniecznie daj lajka:D

Możesz też umówić się ze mną na lekcję szybkiego gotowania:D Będzie super:D Napisz do mnie najlepiej maila na adres: monika.kurdej@zasmakujwzyciu.pl lub zadzwoń: 606789681. Ustalimy szczegóły:D

 

 

 

Opt In Image

Bądź ze mną w kontakcie!

Zapisz się do newslettera, który wysyłam zwykle raz w tygodniu. Będziesz wtedy zawsze na bieżąco z tym, co u mnie i u moich klientów. A w ogóle, to lepiej mi pisać, dla tych, którzy czekają - nie dla wszystkich:D

    Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych i handlowych, w tym otrzymywanie newslettera od "Zasmakuj w życiu"