„Smartne” cele nie działają!

Gdy zaczynałam swój ostatni program odchudzania – 13 lat temu – to tak się złożyło, że byłam tuż po szkoleniu z zarządzania projektami. Postanowiłam więc sprawdzić, jak to działa w praktyce i podejść tak całkiem technicznie do swojego stylu życia. Nie po to ktoś wymyślił narzędzia, żeby leżały. A z braku innych możliwości sprawdzenia – sprawdziłam na sobie:D

To było mniej więcej tak, że rozpisałam na kartce kolejne cele do zdobycia, moich „sojuszników”, moich „przeszkadzaczy – utrudniaczy”. A następnie… wystartowałam.

Cel: więcej sojuszników

Szybko okazało się, że nie znam swoich utrudniaczy i przeszkadzaczy oraz… że nie mam zbyt wielu sojuszników. To naprawdę bolało. Nie powinno być tak, że w gronie najbliższych słyszysz, że wszystko z Tobą dobrze, że masz nic nie robić, że masz zjeść jeszcze ten jeden kawałek serniczka – podczas gdy Ty wiesz, ile ważysz i widzisz, jak wyglądasz.

Obejrzyj moje wystąpienie na targach BioExpo w 2019. Będziesz wiedzieć, dlaczego czasem tak Ci ciężko

Cel: edukacja 

W tym samym czasie okazało się, że w ogóle nie mam wiedzy. Że to, co w sklepach sprzedają jako fit – nie jest fit. I że trzeba dużo się dowiedzieć i nauczyć, bo inaczej będzie źle.

Po wiedzę musiałam sięgnąć do wielu źródeł i krok po kroku dopasować puzzel do puzzla, żeby wiedzieć, o co chodzi z tym całym odchudzaniem.

Dzięki temu, dowiedziałam się, że:

  • to nie moja wina, że tyję, bo jestem człowiekiem i mam takie geny, że tyję,
  • jestem człowiekiem, a więc jestem też słabą istotą,
  • jesli nie umiem radzić sobie z emocjami, to sięgam po to, co najprostsze – a najprostsze często jest jedzenie,
  • jeśli nie znajdę, nie opracuję, swojego stylu życia – takiego tylko dla mnie, idealnego, dopasowanego – to będzie ze mną źle. Że skończę jak babcia, albo jeszcze gorzej. A babcia chorowała na cukrzycę i na różniaste powikłania. 

SMART-ne cele nie działają

Wspólnym mianownikiem tych wszystkich diet, i tego mojego zarządzania projektem, i tej mojej dyscypliny w zaglądaniu w siebie okazały się… właściwe działania. Nie waga. Oczekiwana waga jest rezultatem właściwych działań – ale właśnie codzienna dyscyplina w całym stylu życia.

Nadzieję na zmianę dały mi fundamenty: regularność, święty spokój, organizacja dnia, stawianie i chronienie swoich granic.

Widzisz, to nie ma nic wspólnego z celami? Dlatego one nie działają… Za to działają emocje, marzenia, plany tak piękne, że aż omdlewasz z rozkoszy, gdy o nich myślisz. Oto mężczyzna przyznaje się, że nie miał siły w ramionach, żeby nosić płaczącą córeczkę na rękach. I się wtedy za siebie zabrał – choć wcześniej zabierał się miliony razy.

Albo mama, która chciała synka nauczyć jeździć rowerem, ale… fizycznie nie dawała rady.

Ci ludzie chcieli być lepszymi rodzicami dla swoich dzieci. Pragnęli lepiej wypełniać swoją rolę, a nie że marzyli o tym, żeby liczyć kalorie i kilogramy. 

Cel versus rezultat

Dlatego ja pytam na starcie moje klientki o to, czego naprawdę chcą. I naprawdę je przy tym magluję. Bywa, że są tym zmęczone – bo nikt im nie zadawał takich pytań. Baaa, same sobie ich nie zadawały. Ale dla mnie to pierwsza weryfikacja.

Jak jest mocna motywacja, to klientka zrobi naprawdę dużo, żeby osiągnąć rezultat. Tylko po co wtedy coach? Żeby pomóc poukładać, to co wymaga poukładania. Jakby umiała sama, to by nie potrzebowała pomocy.

Najgorzej jest wtedy, gdy klientka przykleja swoją motywację do mnie, bo swojej nie ma zupełnie. Nie lubię być w tej roli, bo ona nie jest profesjonalna – za dużo leży w moich rękach. Zdecydowanie lepiej jest, gdy zamiast coachingowania możemy ustalić cele…

– ale Moniko, przecież cele nie działają… 

Tak, cele w odchudzaniu nie działają, ale marzenia już tak. Więc ja do tego właśnie zachęcam.

Co z tego dla Was:

  • nie myśl o celu, ale o tym, co większego będziesz mieć jak go osiągniesz;
  • sprawdź, czy naprawdę chodzi Ci o to, o czym mówisz/myślisz, że Ci chodzi. Poznasz to po energii, która Ci towarzyszy, gdy o tym myślisz. Najprościej to zrobić tak, że wyobrażasz sobie siebie  siebie, gdy już to osiągniesz. Masz poczuć, jak to jest być  się w swojej skórze i ocenić, czy to jest to, czy to nie to.

Jeśli masz tak, że starasz sie, starasz, a Ci nie wychodzi, koniecznie przeczytaj ten artykuł: Jak skutecznie wdrażać życiowe plany?

Opt In Image

Bądź ze mną w kontakcie!

Zapisz się do newslettera, który wysyłam zwykle raz w tygodniu. Będziesz wtedy zawsze na bieżąco z tym, co u mnie i u moich klientów. A w ogóle, to lepiej mi pisać, dla tych, którzy czekają - nie dla wszystkich:D

    Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych i handlowych, w tym otrzymywanie newslettera od "Zasmakuj w życiu"