Jak się motywować do zmiany stylu życia razem z dziećmi?

Niezwykle ważny temat. Choćby z tego powodu, że jesteśmy kobietami, a dzieci są centrum naszego wszechświata. 

Jak się motywować razem z dziećmi?

I często słyszę to pytanie: „Moniko, jak zaangażować dzieci?” albo „Moniko, jak się motywować razem z dziećmi?”.

I wtedy zawsze się uważnie przyglądam, o co chodzi. Bo często, te nasze dzieciory, to zwykła wymówka, żeby nie robić tego, co potrzeba:D

Łatwiej jest powiedzieć, że się nie da – bo nikt nie pomaga – niż zacisnąć zęby i zrobić robotę mimo wszystko. A robota przy zmianach stylu życia jest konkretna: wcześniej się nie ruszałaś – teraz masz się ruszać; wcześniej jadłaś, co chciałaś – teraz masz kontrolować ilości na talerzu; wcześniej robiłaś zakupy w 10 minut – dzisiaj to zajmuje 30 (ktoś musi przecież przeczytać te wszystkie etykiety). A przy nodze dzieci i jęczenie: „kup mi, kup mi, kup mi”. Potem tłumaczenie, że „teraz tego nie kupujemy, bo ma zły skład”. A w domu znoszenie kręcenia nosem, bo to nowe jedzenie – nim się nie nauczysz go przyrządzać – nie jest smaczne.

Jak się motywować, gdy pizza tak pachnie… 

Po drugie, to wszystko zależy, jakie dzieci.

Nie oczekuję wsparcia od 4-latka, ale od 15-latka już bardziej. To nic, że ma czasem te swoje wybuchy złości, ale generalnie idzie mu wytłumaczyć, o co chodzi w tym, co dzieje się teraz w domu, czy w kuchni, i dlaczego pizzy po raz trzeci w tym tygodniu nie będzie. Wiecie, o co chodzi…

Mierzcie siły na zamiary. Ale zachęcam też do zastosowania następującej ściągawki:

  • gdy robi się napięta sytuacja, to zadaję sobie pytanie: „Kto tutaj rządzi? Ja czy moje dziecko?” I z postawą osoby decyzyjnej kończę dyskusję. Ostatecznie ktoś musi ją podjąć i czasem trzeba po prostu wybrać mniejsze zło. To samo pytanie zadaję sobie, gdy mój mózg sprowadza mnie na manowce: „Kto tutaj rządzi? Ja czy mój mózg?”
  • gdy w kuchni dochodzi do nieporozumień stawiam sprawę następująco: „W mojej kuchni szefową jestem ja”. I faktycznie przyjrzyjcie się u siebie, kto odpowiada za główne posiłki? Jasne? Jasne, że jasne!

Natomiast, dla zachowania równowagi, daję więcej przestrzeni domownikom między posiłkami. Mówię wtedy: „Proszę bardzo, ale mnie w to nie mieszajcie”.

Oczywiście, że nie da się nie wmieszać, gdy w całym domu unosi się zapach ciasta, ale już samo to, że młodzież angażuje się w sprawy gotowania sprawia, że staje się bardziej odpowiedzialna, jeśli chodzi o swoje żywienie. Przeraża mnie – choć to moja praca – jak widzę, że ludzie nie wiedzą, skąd się bierze ich jedzenie na talerzu.

Jak się zmotywować, gdy dzieci patrzą?

Po trzecie, jeśli żyjesz pod jednym dachem z kimś – zaangażuj go też w pomoc. To nie jest tak, że sama musisz radzić sobie ze wszystkim. Ale jest tak, że dzieci uczą się na podstawie tego, co widzą. Gdy Twój partner robi Ci na wbrew – Wasze dzieci go naśladują. A na początku przemiany zawsze jest tak, że najtrudniej uzyskać wsparcie od najbliższych. To temat na osobny wpis, ale uwierz mi dzisiaj na słowo. Tak jest. I właśnie dlatego potrzebujesz pomocy kogoś, kto Ci pomoże. Dlatego stworzyłam swoją usługę. Dlatego łączę ją z uczeniem istotnych kompetencji, takich jak proszenie o pomoc i radzenie sobie z odmową. Bo to ważne.

 

Dlatego tak ważne jest, abyś swoją przemianę realizowała w porozumieniu z najbliższą dorosłą osobą.

Nie, nie masz się pytać o zgodę, ale przy planowaniu najważniejszych zmian warto ją brać pod uwagę. Będzie Ci dużo prościej, gdy obydwoje będziecie grali do jednej bramki.

Dlatego tak istotne jest, żebyś nie wpadała w fanatyzm i nie  zamieniła wszystkich posiłków w… w całkiem inne, niż do tej pory. Nikt tego nie zniesie. Nawet mój cierpliwy mąż – po 10 latach od mojej przemiany – przypomina sobie o smaku schabowych i klusek leniwych. Tyle, że teraz sam umie je przygotować.

Taki wspaniały rezultat możesz osiągnąć, gdy zaangażujesz dorosłą osobę w swoją przemianę. Ale wszystko, małymi krokami. Nawet jeśli Ty się uczysz szybko i zależy Ci na szybkim rezultacie – Twoi bliscy mają inne tempo przyswajania nowej wiedzy.

To frustrujące, ale warto czekać.

A jeśli Twój mężczyzna nie gotuje, nie zmywa, nie zamiata – to może potrafi chociaż otworzyć drzwi lodówki i schować tam to, co zostało po kolacji? Jeśli masz tak jak ja, że wieczorne podjadanie zaczyna się od patrzenia na jedzenie – to już będzie duża pomoc dla Ciebie, gdy jedzenie jakoś tak, magicznie, zniknie ze stołu.

Jak się zmotywować, gdy cele do zrealizowania?

Ale jeśli dalej pytasz, jak zaangażować dzieci, w Twój sukces odpowiadam – daj im zadanie do zrealizowania:D

Ale najpierw zdiagnozuj kluczowy problem. Ja ci pokazałam wyżej, z czego wynika mój kłopot z wieczornym podjadaniem. Sprzątanie kuchni cudzymi rękami pomaga. Może  sprawdzi się też u Ciebie. A jeśli kłopotem jest co innego? Daj mi znać i będziemy szukać razem odpowiedzi:D

Z mojej ekspertyzy wynika, że są dwa duże problemy we wprowadzaniu zmian: własna głowa i wpływ otoczenia. Trudno poradzić sobie samemu z nimi – stąd potrzeba współpracy z psychodietetykiem. Umów się na wstępną konsultację i ustalimy, jak możemy działać razem – dla Twoich korzyści; żeby Ci było łatwiej – nie ciężej.

Jak wyegzekwować prośbę?

A wtedy zwykle okazuje się, że jest jeszcze jeden problem: jak wyegzekwować prośbę?

Cóż, jeśli to była prośba – dałaś prawo im odmówić:D

Inaczej to był rozkaz.

A jeśli to był rozkaz – to nie było miło.

A skoro nie było miło, to było trudniej.

Zachęcam Cię, obserwuj swój sposób komunikacji z młodymi ludźmi. Czasami wpadamy w pułapkę mówienia, jak nasi rodzice:D I dobrze wiesz, że to działa jak płachta na byka:D

Ale najpierw zaangażuj partnera w Twoją przemianę

Dlatego najpierw zaangażuj partnera w Twoją przemianę. Może on – na początku – nie będzie wierzył że dasz radę; może nawet będzie Cię wystawiał na solidne próby – cóż, widocznie zasłużyłaś:D Ale ostatecznie – wierzę w to mocno – będzie chciał zrealizować Twoją prośbę. Stereotyp rycerza na białym rumaku, który ratuje gładkolicą i złotowłosą ukochaną ma wdrukowany, z dziada pradziada, w swój system działań. Niech się ten schemat w końcu na coś przyda.

A wtedy do modelu zmiany dołączą Wasze dzieci.

Jak zobaczą mamę, która jest uśmiechnięta i pełna sił witalnych to łatwiej połączą ten fakt ze zmianami w kuchni i łatwiej zaangażują się w codzienne działania sprzyjające szczupłej sylwetce. Wśród nich są wspólne wyjścia z domu – na spacer, na bieganie, na rower itd. Są też przygotowywania kolorowych posiłków. Są zakupy w dziale z warzywami zamiast w słodyczowym. Wiesz o co chodzi…

Tyle, że dzieciom trzeba wiele wytłumaczyć. A to oznacza, że samej trzeba wiele rozumieć. Nie, że wiedza uniwersytecka ma Ci tu pomóc, ale takie osadzenie się w swojej decyzji i pewność, że to, co robisz ma sens – to właśnie robi Twoim dzieciom najwięcej. I wtedy one się poddają. A Ty masz łatwiej:D

Na początku jednak potrzebujesz wsparcia dorosłej osoby

Na początku jednak potrzebujesz wsparcia dorosłej osoby. Osoby, która zna Ciebie i Twoje trudności. I – niestety – bywa, że otaczamy się dzieciakami. Nasi mężczyźni nie umieją dawać wsparcia, tak samo, jak matki czy przyjaciółki. Zdecydowanie łatwiej jest krytykować i wytykać błędy, czyż nie?

Dlatego istotne jest, żebyś Ty była osadzona w tym, do czego zmierzasz. Tylko pod takim warunkiem nie tracisz energii do osiągnięcia swojego celu sylwetkowego. I nie będziesz musiała nikogo motywować. Może z wyjątkiem siebie, żeby wygrzebać się z ciepłego łóżka i zacząć kolejny dzień:D

Jak Ci się to podoba?

Opt In Image

Bądź ze mną w kontakcie!

Zapisz się do newslettera, który wysyłam zwykle raz w tygodniu. Będziesz wtedy zawsze na bieżąco z tym, co u mnie i u moich klientów. A w ogóle, to lepiej mi pisać, dla tych, którzy czekają - nie dla wszystkich:D

    Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych i handlowych, w tym otrzymywanie newslettera od "Zasmakuj w życiu"