Światowy Dzień Otyłości. Wkurzające święto

Dzień otyłości 4 marca. Właściwie to nie wiem, czemu to świętujemy? I czemu robimy to – niby – na całym świecie. Nie mam przekonania, że jest co świętować… Świętowanie wiąże się u mnie z utrwalaniem czegoś, a ja… nie chcę, żebyśmy utrwalali piękno galaretki na brzuchu i urodę cellulitu:P

Po co hoduję ten brzuch? Przeczytaj TUTAJ

Byłam grubasińska

Ale mam taką refleksję świeżą:

  • ja tam byłam, byłam grubasińska, pochodzę z rodziny, w której otyłość jest normalna („my mamy takie geny… nic na to nie poradzisz”)
  • i dobrze wiem, na co mnie stać, gdy o siebie nie dbam (109 kilo w momencie, gdy zdecydowałam, że spieprzam stąd i nigdy już tu nie wrócę),
  • i mam przy tym jasność, że my w naszej rodzinie, umiejętnie wypieramy fakt, że otyłość zabija!!

Wypieranie to najlepszy bonus, jaki dostaliśmy do naszego człowieczeństwa. Co by się nie działo, to damy radę przetrwać, dzięki tej zdolności. Ktoś Ci umarł: zapomnisz. Ktoś Cię skrzywdził: zapomnisz. Mówią Ci, że jak nie przestaniesz palić, to umrzesz – ty znajdziesz fakty, które świadczą o tym, że ktoś w Twojej rodzinie żył, 99 lat, pił i palił do końca…

Umiejętność wypierania to potęga!!

Dlaczego tego nie robię?

Czasami kobiety mnie o to pytają: Monika, ja wiem, co powinnam zrobić, ale tego nie robię. Dlaczego?

Albo jeszcze mocniej: Moniko, ja wiem, że powinnam schudnąć. Całe moje życie powinnam skoncentrować na tym, żeby schudnąć, ale tego nie robię. Dlaczego?

Ja nie wiem, dlaczego Ty tego nie robisz. Mogę Ci powiedzieć, dlaczego ja byłam grubasińska i dlaczego ciągle walczę o swoją talię:

  • bo kocham jeść,
  • kocham kolory na talerzu,
  • kocham tłuszcz,
  • kocham chleb,
  • kocham ziemniaki.
  • nie lubię kaszy jaglanej, a ryż lubię umiarkowanie,
  • jedzenie jest dla mnie bardzo ważne. Tak ważne, że żadna inna aktywność nie daje mi takiej radości, co jedzenie,
  • nie lubię więc mówić „nie”, gdy ktoś mi proponuje dokładkę,
  • i nie lubię, jak mnie w restauracji oszukują na porcjach,
  • nie lubię ważyć jedzenia przed nałożeniem na talerz,
  • i nie lubię odrzucać żółtek, gdy robię omlet,
  • nie lubię płacić za sałatę w restauracji, bo zwykle jest to garść sałaty lodowej z lipnymi dodatkami i źle przyrządzonym sosem, na bazie dwóch łyżek taniej oliwy z oliwek,
  • przy tym nie mam naturalnej zdolności do gubienia nadmiarowych kilogramów,
  • mój metabolizm jest powolny, jak królewska lektyka, i potrzebuję codziennej porcji ruchu, żeby go rozpędzić,
  • a gdy to się stanie, to nie umiem pohamować apetytu,
  • ciągle więc myślę o jedzeniu,
  • a jeśli tego nie robię, to myślę o tym, co ugotuję na jutro:D

Światowy dzień otyłości.

A skoro dzisiaj Światowy Dzień Otyłości i świętujemy, to jako grubasińska, mam prawo powiedzieć Ci, że jeśli czegoś nie zrobisz to dojdziesz w to samo miejsce.

I co wtedy?

Na przykład nie zostaniesz mamą. Tłuszczor i insulina skutecznie rozhamują Twój układ hormonalny.

A jeśli jesteś dojrzała, nie zobaczysz, nie poznasz swoich wnuków. A jeśli nawet poznasz, to nie doświadczysz, jak to jest siedzieć z nimi pod stołem, wspinać się po drabinkach, jeździć z nimi rowerem.

Masz to w nosie?

To co powiesz na stale bolące stawy, słaby kręgosłup, wypadające/wylewające się dyski? Może i dasz radę żyć z tym 100 lat, ale po górach to Ty się nie będziesz wspinać. Pozostaną Ci opowieści. Życie opowieściami innych (oby nie życie cudzym życiem).

Do przemyślenia

Dlatego, jeśli ten artykuł miałby zrobić komuś coś dobrego, to zachęcam do krótkiej refleksji. Jeśli jesteś grubasińska i nie możesz schudnąć, odpowiedz sobie na pytania:

  1. Co będzie, jeśli tego nie zrobię? Co będzie, jeśli nie ścisnę pośladów i nie pomacham nogami dwa razy w tygodniu?
  2. Co będzie, jeśli puścisz luzem ten swój apetyt, uwielbienie smaków, wolność na zakupach i w kuchni?
  3. Co będzie, jeśli dalej będziesz pielęgnować nawyk jedzenia zamiast przytulenia:P (chodzi o rozwiązywanie problemów emocjonalnych jedzeniem, o brak innych przyjemności w życiu, oprócz jedzenia).

Zostawiam Was z tym. Dajcie znać w komentarzach, jakie macie refleksje.

A ja nieustająco Was kocham. Wkurzacie mnie, co prawda, tą swoja potężną wiarą w motywację:P I tym użalaniem się nad sobą: „ojoj! nie potrafię przestać jeść”, „ojoj! w dzieciństwie tata nazwał mnie grubą świnią”, „Ojoj! mama mnie nie kochała!„. Ale to nic nie zmienia. Zdaje mi się, że to wkurzenie robi nam nawet lepiej:D

I może to właśnie mój najważniejszy powód do świętowania dzisiaj:D Doszłam do momentu w swojej pracy, w którym nie chcę mówić w stylu „bułkę przez bibułkę”.

A TUTAJ przeczytaj o efekcie jojo

Opt In Image

Bądź ze mną w kontakcie!

Zapisz się do newslettera, który wysyłam zwykle raz w tygodniu. Będziesz wtedy zawsze na bieżąco z tym, co u mnie i u moich klientów. A w ogóle, to lepiej mi pisać, dla tych, którzy czekają - nie dla wszystkich:D

    Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych i handlowych, w tym otrzymywanie newslettera od "Zasmakuj w życiu"