Czytałyście już „Uwolnioną”?
To czytajcie.
To jest książka o nas. O kobietach, które korzystają z wiedzy i nie wahają się jej używać.
To książka o kobietach, które ponoszą konsekwencje wychodzenia poza schematy i poza stereotypy. To książka o kobietach, które nie wierzą w siebie, boją się – ale i tak robią swoje.
To książka o kobietach, które mają kompleksy i wady, ale nie wahają się używać ich, jako swojej tajemnej broni. |
To książka o kobietach, które zaufały swojej intuicji i poszły za wezwaniem czegoś większego od nich samych.
„Uwolniona”. Książka o mnie
A na zakończenie tej litanii dodam, że to jest książka o mnie:
O dziewczynie, która pewnego dnia odkryła, że ma satysfakcję ze zdobywania nowej wiedzy. I że jakoś łatwiej jej zapomnieć o kompleksach, gdy wsadzi nos w książkę.
O dziewczynie, która nie mogła znaleźć sobie miejsca w swoim środowisku.
O kobiecie, która straciła stare środowisko, ale zyskała nowe – takie, w którym elitarne rozmowy o sztuce odbywają się na takich samych prawach, co o domowych sprawunkach. Nawet przy alkoholu:P
O dziewczynie, która postawiła wszystko na jedną kartę. I patrzcie, czym to się skończyło: gabinet, własne ukochane klientki i właśni klienci organizacyjni, wystąpienia na scenie dla grup, własne poradniki…
Da się. A ile przy tym nowych możliwości i szans? Nie do opisania…
A wszystko dzięki wiedzy.
„Uwolniona”. Książka o edukacji
„Uwolniona” zrobiła mi coś jeszcze: pokazała mi, że niektórzy mają ciężej ode mnie. A wydawało mi się, że drugiej osoby tak drapiącej pazurami rzeczywistość, jak to robię ja, nie ma na świecie. No i okazuje się, że jest. I też drapie. Cały czas drapie. A jak upadnie, to się podnosi. I dalej drapie. I z tego drapania to przekopała chyba już tunel z USA do Europy, ale dzięki temu uwolniła się od życia w mega-toksycznym środowisku i od wielu kłopotów z tym związanych.
„Uwolniona” Tara Westowver
Bardzo bym chciała spotkać Tarę Westover i zajrzeć jej głęboko w oczy. Mam nadzieję, że to będzie możliwe.
Co z tego dla Was?
„Uwolniona”. Konfrontacja
Jak przeczytacie, to będziecie mieć możliwość skonfrontować swoje życie z życiem bohaterki.
Od razu mówię, my tu w Polsce, to mamy normalnie Eldorado, w porównaniu z tym, co opisuje autorka. Czasem patrzymy na USA, jak na wyrocznię, a okazuje się, że ich system edukacyjny kuleje w niektórych punktach. To zaś bywa ogniskiem patologii i gruntem dla szerzania jej.
I choćby z tego powodu, jeśli jesteś ciekawa, co mam na myśli, warto przeczytać.
„Uwolniona”. Przejmujące sceny
Jest w książce absolutnie rewelacyjnie opisana scena, jak bohaterka patrzy na dzieci swojej siostry i już widzi, jak potężny, toksyczny, schemat powielają. I nic nie może z tym zrobić.
O rety, jak ta scena boli.
Na szczęście mogę powiedzieć, że u nas, w Polsce, to nie byłoby możliwe w przełożeniu jeden do jednego. Niemniej warto poczuć ten moment, gdy stoisz bezradna wśród bliskich i już wiesz, co będzie za 10-12 lat. Mega!
„Uwolniona”. Schematy
Trudno mi czasem tłumaczyć moim klientom, czym są schematy. Książka wyraźnie je pokazuje. Siedzimy razem z bohaterką w jej sytuacjach i czujemy, co to jest schemat. I teraz już możemy je zauważyć we własnym życiu. Super. O ileż łatwej mi pracować:D
„Uwolniona”. Edukacja domowa
A jeśli interesujesz się edukacją domową – to „Uwolniona” też będzie miała dla ciebie wartościową treść. Oj, jak ja inaczej patrzę teraz na edukację domową. Oj, jak to dobrze, że w Polsce trzeba inne wymogi spełnić, niż w USA.
Gdyby nie to… Co by to było?
A może jest tak samo, tylko w mojej bańce tego nie widzę i nie czuję.
„Uwolniona”. Prawdziwa historia
Ale uwaga, to nie jest beletrystyka. Jeśli szukasz przygody i przeżywania emocji bohatera – to tutaj tego nie znajdziesz. Nie w takim klasycznym wydaniu, jak u Sienkiewicza, czy u Tolkiena. Oczywiście, losy bohaterki chwytają za serce i trzymają je do samego końca, ale jednak „Uwolniona” to jest literatura faktu – nie typowa fabuła przygodowa. Jeśli szukasz takiej książki, to się zawiedziesz.
A ja polecam do czytania, bo wiem, jak ważna jest edukacja. Szczególnie w czasach, gdy wszystko tak pędzi i się zmienia. I ta książka udowadnia, że edukacja formalna, klasyczna, podstawowa robi ważną robotę. Tylko jesteśmy tak daleko cywilizowani i wykształceni, że zapominamy. A tymczasem, co fundament, to fundament:D Acha, tytuł oryginalny: „Educated”. Hmmm…
Szczegóły:
Bądź ze mną w kontakcie!
Zapisz się do newslettera, który wysyłam zwykle raz w tygodniu. Będziesz wtedy zawsze na bieżąco z tym, co u mnie i u moich klientów. A w ogóle, to lepiej mi pisać, dla tych, którzy czekają - nie dla wszystkich:D