Dzisiaj chcę Wam napisać o moim doświadczeniu w diecie bezgluteonowej, bezcukrowej, bezkawowej. Od niedawna wiem, że mój organizm niekoniecznie dobrze reaguje na mąkę, a właściwie na zawarty w niej gluten. Do tego potrzebuję oduczyć się picia kawy i jeszcze bardziej ograniczyć cukier. Jestem więc znowu na diecie i swoim zwyczajem małymi krokami uczę się żyć po nowemu…
I wszystko jest nawet w porządku, gdy jestem sama sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Robię zakupy, przygotowuję posiłki. Czasem jednak trzeba zjeść na mieście, albo pojechać do rodziny. I właśnie tutaj zaczynają się schody. Mój teść już pożegnał mnie komentarzem, „że zawsze sobie muszę takie dziwne rzeczy wynaleźć”. Zwyczajnie zrezygnowałam z jedzenia ciastek, które stały na stole… Nikogo nie chciałam urazić… a jednak…
Potem wyjechaliśmy z rodziną na weekend. Tym razem skorzystaliśmy z dobrodziejstwa kuchni hotelowej i … niestety… porażka. Nie da się jeść, bez specjalnego przygotowania kuchni. Mięsa głównie panierowane i smażone, a jeśli już upieczone to koniecznie potem duszone w sosie z mąki i śmietany:( Ryba, niestety także… frytki… To samo jest, gdy się odchudzasz… Masz nadzieję na dobry, zdrowy posiłek, a dostajesz furę frytek ze smażonym mięsem… Musisz dobrze wiedzieć, czego chcesz i tak pokierować obsługą hotelową, żeby i oni wiedzieli… To niełatwe… to właśnie dlatego ludzie latem odpuszczają diety. Wolą odpoczynek z pełnym brzuchem niż stres, zwracanie uwagi i brak wyboru…
To moje pierwsze doświadczenie z tym rodzajem diety. Zamierzam dać radę i żyć zdrowo. Niemniej mam jasność, że nie każdy ma tak lekko jak ja. Mnie się nic nie stanie, gdy zjem odrobinę panierki, czy mięso z tego nieszczęsnego sosu…
Bądź ze mną w kontakcie!
Zapisz się do newslettera, który wysyłam zwykle raz w tygodniu. Będziesz wtedy zawsze na bieżąco z tym, co u mnie i u moich klientów. A w ogóle, to lepiej mi pisać, dla tych, którzy czekają - nie dla wszystkich:D