Flora jelitowa, jak u młodzieniaszka

Jeśli obserwujecie mnie już jakiś czas, to wiecie, że doświadczenie cukrzycy i starości z licznymi chorobami, które ta przyniosła mojej babci wywarło na mnie duży wpływ. Sądzę, że wpłynęło na całą rodzinę, ale słabo o tym gadamy. W skrócie, to, czego nie chciałam, czego nienawidziłam wpływało na mnie dzień po dniu i ostatecznie pozwoliło mi lepiej poznać samą siebie. Ze strachu przed chorobą przestałam być marudną niunią, czekającą z kapciami, aż pan mąż wróci z pracy. Zaangażowałam się w swoje życie…

I wyszło pięknie.

Do tego stopnia, że zachciało mi się inspirować kobiety do bezwiekowości. Czyli do takiego troszczenia się o siebie, żeby czuć, że ma się fajne życie.

Kobiety! Do bezwiekowości! Share on X

Bo moja babcia nie miała fajnego życia.

Nie ze względu na historię, ale ze względu na postawę.

Zrobiła co mogła, żeby przetrwać, ale niewiele, żeby znajdować radość w swoim życiu. I tak się składa, że mam z nią wiele wspólnego. Jestem refleksyjna, lubię zaszyć się w domu i nie wychodzić do ludzi. Te chwile, kiedy widzicie mnie – sceniczne zwierzę – to pojedyncze momenty w moim życiu, gdy wychylam się ze swojej jaskini. Resztę czasu kocham spędzić schowana za komputerem, pisać bloga albo planować strategię działań marketingowych. No i, oczywiście, gadać o przeszkodach stojących na drodze do szczupłej sylwetki.

Powielam historię mojej rodziny

Był w moim życiu czas, że tego nie robiłam – za to jadłam.

I wtedy byłam gruba.

Nie wiem, jak to się stało, że zorientowałam się, że powielam historię mojej rodziny. Ale się zorientowałam. I dzięki temu mogłam zmienić schemat. Zamiast starzeć się brzydko mogę starzeć się ładnie. I liczę, że uda się żyć maksymalnie długo bez chorób. Większość z tych, które znamy spowodowana jest otyłością. Więc pierwszy krok już za mną. Schudłam. Utrzymuję wagę. Inspiruję innych, żeby zrobili to samo. A chorych i zmęczonych uczę, że aby wyjść z choroby, muszą schudnąć.

Nie chodzi o szczupłą sylwetkę na Instagrama

I zrozumcie, nie chodzi o szczupłą sylwetkę na Instagrama, ale o lekkość w stawach i dla kręgosłupa. I dla trzustki. Czy wiesz, że moja otyłość wywaliła mi kręgosłup w dwóch miejscach? Ja wiem, co to znaczy leżeć w łóżku i się nie ruszać. I to jest straszne, bo to był ten sam schemat, który widziałam w domu rodzinnym: unieruchomiona i otyła babcia – unieruchomiona i …  ja, z tą niechcianą wizją w głowie, że oto spełnia się przepowiednia, że będę gruba, brzydka i samotna…

Moje zainteresowanie srebrnym wiekiem, bezwiekowością, kobiecością do samego końca życia wzięło się właśnie stąd. Naprawdę chcę, żeby w moim życiu do końca działy się wspaniałe rzeczy.

I wiem, że „normalni” ludzie o tym nie myślą. Bliższe jest im sformułowanie „święty spokój”.

Czasem im zazdroszczę, bo to jest naprawdę wielki skarb mieć serce, która nie wyrywa się gdzieś tam do świata, do nowego, do ryzyka. Moje serce to ciągle za czymś goni i czegoś szuka.

Moje serce to ciągle za czymś goni i czegoś szuka. A Wasze? Share on X

Znacie dietę z Okinawy?

Ostatnio przypomniałam sobie o Okinawie. Znacie dietę z Okinawy? To właśnie o ten styl życia chodzi. Badacze uznali, że warto zbadać styl życia długowiecznych mieszkańców tej części Japonii (a potem też znaleźli długowiecznych ludzi w innych częściach świata) i przedstawić wyniki światu.

Okazało się, że długowieczni Okinawczycy mają dobrą, życiową postawę – cieszą się ze wszystkiego, nie cudują z dietami, jedzą śniadania – i to w spokoju – korzystają z ruchu na świeżym powietrzu i pielęgnują relacje. Piją wino, ale w umiarkowanych ilościach, ale za to nie jedzą kupowanych słodyczy. Jeśli już, to robią je sami… i dzielą się z innymi.

To dość inaczej, niż ludzie zachodu, którym trzeba przypominać, że mają się ruszyć z miejsca, jeść produkty bez etykiet (w sensie warzywa i owoce), i że spanie jest dobre. No i alkohol, że on nie jest panaceum na problemy w życiu…

Czy gdyby moja babcia żyła na Okinawie to…

Ciekawe, czy gdyby moja babcia żyła na Okinawie to dolegliwości, tzw. wieku starczego w ogóle by jej nie dotyczyły?

Wątpię.

Bo babcia chorowała w pierwszej kolejności na życie – zły wygląd i choroby były fizyczną manifestacją tego, że coś jest nie tak.

Okinawscy staruszkowie też na pewno chorują na życie, ale te psychiczne trudności mają z kim przerobić. Moja babcia za dużo wzięła na plecy, za bardzo chciała, żeby było dobrze – i… coś poszło nie tak. Przywaliło ją to. Nie umiała przestać jeść. W efekcie rozwaliła sobie cały system metaboliczny, odpornościowy, psychiczny. Kto wie, może i flora jelitowa jej się rozrosła niepotrzebnie. Dzisiaj są na to badania – kiedyś nie było. Tylko dieta i dieta. I co z Panią nie tak, że Pani nie chudnie?

Dlaczego nikt nie wziął pod uwagę depresji?

I ciągle zastanawiam się, dlaczego nikt nie wziął pod uwagę depresji.

I teraz mega news: depresja ma dużo wspólnego z niedobrą florą jelitową. I nie tylko o bakterie chodzi – o tych już wiemy całkiem dużo – ale też o grzyby, wirusy i pasożyty. A na funkcje flory jelitowej wpływają – oprócz diety – stres, aktywność fizyczna, używki, lekarstwa, alkohol. A kto z nas nigdy nie sięgnął po lekarstwa na ból głowy czy na zgagę (ja dawno nie:P).

W Polsce łatwo sięgamy po lekarstwa bez recepty – na podstawie informacji w reklamie. Podejmowanie działań – świadome – mających na celu ochronę bariery jelitowej i jej odbudowywanie ma głęboki sens.

Staruszkowie z Okinawy to ludzie, którzy mają florę jelitową młodzieniaszków. Tak, są na to badania. Mówił o tym na konferencji Food Forum dr Marlicz. To jednocześnie może oznaczać, że jeśli zatroszczymy się o swoje jelita, mamy naprawdę dużą szansę żyć długo i zdrowo. Organizm zwyczajnie odpłaci się, dobrym zdrowiem, energią, kreatywnością…

Dla mnie to bardzo ważne, bo chcę do ostatniego dnia być w centrum mojego świata… Kto wie, może do tego czasu będę niesamowitym mówcą motywacyjnym i zarobię miliony na gadaniu? Ja nie mam czasu chorować. Ani starzeć się.

Mysz pozbawiona flory jelitowej odrzuca nowe i bywa agresywna

A teraz spójrzcie na to: badania laboratoryjne na myszach wykazują, że normalna, zdrowa mysz z dobrą florą jelitową chętnie się uczy, jest cierpliwa i spokojna. A mysz pozbawiona flory bakteryjnej – przeciwnie. Odrzuca nowe rzeczy oraz bywa agresywna.

Czy coś nam to przypomina?

Jakoś pasuje mi to do stereotypowego obrazka Polskiego seniora, który stoi w kolejce do lekarza, zrzędzi w sklepie z bułkami oraz przegania dzieci spod swojego balkonu? Czyżby flora jelitowa zubożała przez lata jedzenia białego (luksusowego) pieczywa i kostek cukru?

Czy możemy świadomie wpływać na zdrowie naszych jelit?

Pozostaje wiec pytanie, czy możemy świadomie wpływać na zdrowie naszych jelit i tym samym wspierać nasze zdrowie, odporność i długowieczność? I czy kwaszonki temu służą?

Zapraszam Cię po pakiet DIETA DLA SENIORA

Flora jelitowa, jak u młodzieniaszka 1

A więc, po pierwsze potrzebujemy bakterii w naszych jelitach, a te mają swój własny cykl rozwoju. Gdy w jelitach panuje atmosfera dla rozwoju dobrych bakterii – to namnażają się dobre bakterie i czujemy się dobrze. Często jednak w jelitach przeważają bakterie odpowiedzialne za choroby. I wtedy układ odpornościowy robi, co może, żeby ciało było w formie. Ale nie zawsze mu się to udaje. Wtedy chorujemy. I stąd ta depresja i niefajne starzenie się.

Czyli mój konik ostatnio.

Głównym miejscem tworzenia się komórek odpornościowych są jelita

Po drugie, warto pamiętać, że głównym miejscem tworzenia się komórek odpornościowych są jelita. To one funkcjonują na styku świata zewnętrznego i wewnętrznego i to one kontrolują odpowiedź immunologiczną organizmu. Nasze jelita zasiedlają się mikrobiotą już podczas porodu. Nasza flora jelitowa mocno zależy więc od rodziny, w której się rodzimy. Zatroszczenie się o zdrowie jelit wszystkich w rodzinie ma więc głęboki sens. Może być konkretną inwestycją w długowieczność. I w ogóle we wspaniałe losy naszych bliskich. „Normalni” ludzie o tym nie myślą. Ale ja Wam przypominam, że to ma sens. Jeśli jesteś w ciąży albo w Twojej rodzinie jest ktoś w ciąży, to warto zatroszczyć się o zdrowie każdej osoby w otoczeniu, zamiast tylko o ciężarną.

Po trzecie, komórki odpornościowe – te same, które powstają się m.in. w jelitach mają moc regeneracji komórek mózgu. Pisałam o tym tutaj.

Jeśli zadbamy o jelita będziemy w formie bardzo długo, a moje marzenie, żeby otaczać się wspaniałymi, mądrymi kobietami się spełni. Yuppi!!

Jelita to serce Twojej odporności

Jeśli dalej pytasz, czy na pewno to nie szaleństwo z tą żywnością naturalną, eko i bio, to odpowiadam, że nie. Jelita to serce Twojej odporności. Zepsuj je nadmierną ilością chemii, albo nadmiernie wyjałowionym jedzeniem – katastrofa zdrowotna gotowa. I zapomnij o długim i szczęśliwym życiu. Nie ma zdrowej mikrobioty, bez zdrowej diety.

Nie ma zdrowej mikrobioty, bez zdrowej diety. Share on X

Po czwarte, jedzenie to nie probiotyki. Probiotyki to żywe drobnoustroje pozyskiwane z kału (wyizolowane i oczyszczone) – dlatego możemy je przyjmować w kapsułkach. I dlatego znamy nazwy ich szczepów (choć badania wykazują, że w produkcji różnie to bywa). Gdy jesz kwaszonki, kefiry, maślanki to pomagasz swoim jelitom być przyjaźniejszymi dla bakterii, ale jeśli zasiedlają Cię szczepy bakterii szkodników – to kwaszonkami też pomożesz im się rozwijać.

Probiotykiem więc nie jest jedzenie: kefiry, maślanka, kwaszonki, ale gotowy produkt, który kupujesz w aptece lub u swojego dystrybutora suplementów. To, co znajduje się  kwaszonkach to bakterie kwasu mlekowego – z punktu widzenia badań laboratoryjnych są obojętne dla organizmu. Ale co tam Ci badacze wiedzą;)

Ile bakterii znajduje się w jednej kapsułce?

Po piąte, wybieraj świadomie. Po swojej przygodzie we współpracy z markami niszowymi – mam jasność, że każdy musi wybrać sam. Ale niech wybiera świadomie.

Proszę Cię, nie patrz na ilość bakterii w opakowaniu – widzę, że aktualny trend polega na pisaniu na opakowaniach, ile bakterii znajduje się w kapsułce. To ważne, ale Tobie niech zależy też na różnorodności szczepów i na pewności, że drobnoustroje są „z pewnego źródła”. Zdarzyło mi się usłyszeć odpowiedź, że „to tajemnica firmy”. Nie, jeśli producent wie, co robi, to z daleka krzyczy, jakie szczepy bakterii włożył do kapsułki. Jak mówią Ci, że jest inaczej, to odwróć się na pięcie i zmykaj od tych ludzi.

Ale uwaga, nasza wiedza na temat mikrobioty jest niewielka. Znamy naprawdę niewiele szczepów bakterii jelitowych. A to oznacza, że możemy wpływać bakteriami na leczenie ograniczonych dolegliwości: ostrej biegunki infekcyjnej oraz zapobiegać biegunce poantybiotykowej. Co nie oznacza, że nie mamy racji mówiąc, że system nerwowy – okablowanie nerwowe – łączący jelita z mózgiem, nie domaga się dobrej mikroflory.

Ostatecznie nie o drobnoustroje w jelitach chodzi, ale o to, co wytwarzają (metabolity o właściwościach neuroaktywnych) i co się z tym dzieje dalej. Wygląda na to, że mózg czeka na informacje przekazywane tą drogą i odpowiednio ustawia cały system. Gdy ich brakuje – robi się niebezpiecznie: patrz depresja.

Im jesteśmy starsze, tym jelita bardziej potrzebują wsparcia terapią probiotykową

Niemniej, mnie interesuje temat sylwetki i długowieczności. A tutaj badania wykazują, że warto się o siebie troszczyć dostarczając probiotyki do organizmu. Im jesteśmy starsze, tym jelita bardziej potrzebują wsparcia terapią probiotykową. A jeśli jeszcze uprawiasz sport – to jeszcze bardziej. Produkty, które nam pomagają, i do których mam zaufanie to Sanprobi. Są dostępne cenowo i bez całej tej otoczki, którą masz na rynku wellness. Mnie to pasuje, bo się nalatałam z suplementami, jako dystrybutor niby-luksusowych marek suplementów. Może i kocham luksus, ale dzisiaj luksusem jest dla mnie to, że mogę sobie wejść do apteki i spokojnie poprosić o kapsułki i nikt nie będzie do mnie wydzwaniał z pytaniem:”czy wchodzę do biznesu, czy nie”. Ale Ty wybierz, co chcesz, byle było bezpieczne i atestowane.

Czasem kobiety pytają o mnie o DIETĘ DLA SENIORA. Są to zwykle zatroskane córki, które chcą dobrze troszczyć się o swoich rodziców. Jednocześnie nie mają czasu wgłębiać się w literaturę dotyczącą diety osób starszych. Jeśli też tak masz – daj znać. Ustalimy termin konsultacji i sposób działania, żeby było Ci łatwiej. monika.kurdej@zasmakujwzyciu.pl

Przy pisaniu artykułu korzystałam z:

  • „Pasożyty w Twoim mózgu” Kathleen McAulife. Pisałam o książce tutaj
  • „Niebieskie strefy” Dan Buettner
  • „Probiotyki w Polsce – kiedy, jakie i dlaczego”, Hanna Szajewska
  • „Jelita jako główny narząd układu odpornościowego”, Bożena Cukrowska
  • notatki własne z wykładu Patrycji Szachty i Wojciecha Marlicza podczas konferencji FoodForum dnia 19 maja 2018 roku w Warszawie.

Nazwę marki probiotyków wymieniam, bo znam i doceniam – nie dlatego, że mi zapłacono. Po opublikowaniu tego artykułu zamierzam dać im znać z intencją „a może udostępnią mój artykuł w swoich kanałach…”. Wtedy stanę się sławna i bogata:P  Tak czy siak, to mój pomysł, a nie płatna współpraca:D Smacznego:D

Opt In Image

Bądź ze mną w kontakcie!

Zapisz się do newslettera, który wysyłam zwykle raz w tygodniu. Będziesz wtedy zawsze na bieżąco z tym, co u mnie i u moich klientów. A w ogóle, to lepiej mi pisać, dla tych, którzy czekają - nie dla wszystkich:D

    Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych i handlowych, w tym otrzymywanie newslettera od "Zasmakuj w życiu"