Poprzedni wpis, o polskim jedzeniu i o tym, że kiepskie prognozy przed prawdziwą żywnością tak mnie rozgrzał, że postanowiłam dorzucić Wam jeszcze garść wiedzy:D Tym razem więcej z własnego doświadczenia i … … kto by pomyślał, że taka ze mnie gospodyni… Mamunia pęka z dumy:D
Poniżej moje sposoby na uniknięcie kupowania tego okropnego, marketowego jedzenia:
Zasada 1. Im krótsza etykieta – tym lepsze jedzenie.
W praktyce oznacza to, że moje kroki w supermarkecie zaczynają się i kończą w dziale z warzywami i owocami. One nie potrzebują etykiety (choć zasada ograniczonego zaufania do producentów nie jest mi obca). Zwykle kupuję je jednak w markecie. Wygoda związana z parkowaniem i możliwością płacenia kartą zwycięża. Ale, czasem, decyduję się na wyprawę na pobliski bazar. I tam… kupuję oczami.
Zasada 2. Kupuję „po obwodzie sklepu”:D
Przyjrzyj się, jaki jest układ w każdym sklepie. Po obwodzie ustawione są zwykle lodówki – bo tam są gniazdka z prądem. A skoro lodówki, to … krótki termin ważności:D Czyli jesteśmy w domu:D Możemy kupować to, co ma datę przydatności do spożycia:D Oczywiście, nie chodzi o to, co się terminuje:P, ale o to, co wymaga, żeby zjeść w określonym czasie. Większość rzeczy z tej grupy też możecie zrobić sobie same, ale jak się nie ma czasu, to … wiadomo… Można kupić:D
Zasada 3. Wiem, co jem, czyli sama gotuję
Cóż, gdy oddajesz komuś tę czynność, nigdy nie wiesz, co znajdzie się na Twoim talerzu. Dlatego mam na tym punkcie fiksację. Co nie znaczy, ze nie bywam w restauracjach. Ale tyle razy się zawiodłam, że … wolę ugotować sama. Ale, nie myślcie, że gotuję wykwintnie. Co to, to nie. Na szczęście prawdziwe jedzenie nie potrzebuje skomplikowanego towarzystwa na talerzu, czyli ja też nie potrzebuję stosować wybitnych zabiegów, żeby jeść smacznie. Kluczem do samodzielnego gotowania są dobre zakupy i sprawdzone receptury. I trochę myślenia na temat logistyki tego całego interesu. Czyli wolę raz w tygodniu zakupy niż codziennie. Wolę jedno gotowanie na dwa dni, niż codziennie. Wolę dobrze wyposażoną kuchnię niż kombinowanie, jak to wszystko przygotować i mieć czas na wszystko. Patrz zasada 3. Gdybyś chciała kupić ode mnie domowy bulion, bez konserwantów, ulepszaczy smaku i z krótkim terminem ważności – daj mi koniecznie znać. Przygotuję go specjalnie dla Ciebie. Najlepiej napisz: monika.kurdej@zasmakujwzyciu.pl lub zadzwoń: 606789681.
Zasada 3. Mam dobrze wyposażoną kuchnię.
Dobrze, znaczy praktycznie, a nie „nie wiadomo jak”. W mojej kuchni od 5 lat króluje Thermomix. Po wcześniejszych doświadczeniach z AGD rekomenduję Wam to samo. Ma wszystkie zalety wielofunkcyjnego urządzenia i naprawdę niewiele wad. Zapytaj mnie, powiem Ci jakie:D W maju 2017 dołączyła, na próbę, wyciskarka do soku z Lidla. Wspaniała rzecz, gdy się chce znać smak soków z prawdziwych owoców i warzyw. Robię w tym też mleko roślinne, bo tego co wypluwał z siebie TM, nie umiałam dobrze wycisnąć. Już wiem, że warto. Za tę cenę warto było spróbować i samodzielnie przygotowywać sobie mleka roślinne. U mnie w tym tygodniu było pierwsze podejście do mleka kokosowego… I przy okazji odkryłam, jak powstaje olej kokosowy. Hmmm… domowy olej kokosowy… Wyobrażasz to sobie?
Te z Was, które się zastanawiają nad wyciskarką, bo nie wiecie, czy będziecie korzystać: kupcie taką, która jest w Waszym zasięgu, ale myślcie o czymś naprawdę dobrym. To, co ona umie robić, to jedno, ale aażne też jest mycie. Nic tak nie zniechęca do używania sprzętów kuchennych, jak upierdliwe mycie.
Latem 2016 sprawiłam sobie spiralizer, który zamienia warzywa w makaron. To dobry zakup, bo pozwala odmienić sobie nieco codzienną porcję warzyw. Ciebie też zachęcam, żebyś sobie takie urządzenie sprawiła. Bo jemy też oczami, a fura warzyw w zupełnie innej formie niż zwykle zawsze cieszy oko:D Od ponad 10 lat mam super obierak do warzyw z Duka:D To jest najlepszy nóż, jaki w życiu widziałam. Ale ten z IKEA też daje radę. Ma też fajniejszą rączkę. Nie wyślizguje się z ręki. Raz na jakiś czas kupuję w IKEA torebki strunowe. Są świetne, gdy mam już tę baterie obranych warzyw i muszę je jakoś przechować. Nie przejmuję się tym, że tracą wartości odżywcze, bo – tak samo jak Wy – nie mam czasu się tym zajmować. Wolę to, niż gotowe żarcie z supermarketu.
Oczywiście warte uwagi są pudełka, w których możemy przechowywać i przenosić produkty. Lubię szklane, ale wybieram plastikowe. Są lekkie i mogę zabrać je dokąd chcę.
Ach, i gofrownica… robię w niej placki ziemniaczane:D Smak ten sam, a minimum tłuszczu. Przygotowuję też jaglane gofry. Bo to czasem dobra odmiana dla tradycyjnego chleba.
Zasada 4. Nauczyłam domowników gotować
A najważniejsze: nauczyłam gotować moje dzieci:D W sumie to wyszło samo, bo jestem bardzo, bardzo, bardzo zajętą mamą i musiałam znaleźć sposób, żeby oni jedli coś innego niż bułki z pobliskiego sklepiku. Więc kupiłam super urządzenie AGD, w którym mogli bezpiecznie eksperymentować. I krok po kroku, korzystając z przepisów dostarczonych przez producenta urządzenia wszyscy staliśmy się zdolni stanąć w kuchni i gotować. To właśnie dzięki temu, ja mogę dzisiaj pisać ten artykuł na bloga i słyszeć, jak moi chłopcy się gospodarzą:D Tyle, że to wymagało ode mnie dużo cierpliwości. To, co chłopcy potrafią zrobić z kuchnią podczas swoich eksperymentów, czasami jest ponad moje siły. Dodajmy do tego ich niechęć do schylenia się, żeby opróżnić/zapakować zmywarkę – mieszanka wybuchowa gotowa. Niemniej, warto.
Zasada 5. Otworzyłam głowę
Generalnie, większość rzeczy, które kupujemy w sklepach jest prosta do wykonania. Tyle, że producenci przekonali nas, że szybciej będzie, gdy kupimy ich wersję. Stosują w tym celu masę sztuczek marketingowych, wobec których nawet eksperci są bezradni. Dlatego moją pasją stało się poszukiwanie sensownych alternatyw. Okazuje się, że chałwa, którą uwielbiamy wcale nie taka trudna do wykonania. To samo z sezamkami – choć wyglądają jakby nie szło tego zrobić w domu, hummusem, mlekiem roślinnym i wegańskimi pasztetami. A wszystko zaczęło się od tego, że zrobiłam w domu bulion warzywny – taki jak kostka rosołowa, którą kupujecie, żeby zrobić zupę. Wystarczy trochę warzyw, wino, dobra oliwa i gotowe. Naprawdę, to wystarczy:D
Co z tego dla Ciebie?
Jeśli naprawdę jesteś gotowa przestawić swoją dietę na bardziej naturalną, zastosuj w jednym tygodniu każdą z powyższych zasad. Zaplanuj zakupy, zrób przegląd swoich sprzętów kuchennych, wyrzuć te nie działające i uzupełnij brakujące deski, ostrzałki, noże. Znajdź ulubione przepisy warzywne w sieci albo kup książkę kulinarną. Przejdź się po sklepie i sprawdź, co tak naprawdę Ci oferują i zacznij. Jeśli masz dzieci, sprawdź ich gotowość do tego, żeby włączać się w prace domowe. Wierz mi, młodsze dzieci i nastolatki chętnie uczestniczą w życiu domowym. I jeszcze chętniej eksperymentują w kuchni:D Tylko im na to pozwól. No i koniecznie daj mi znać, jak Ci poszło:D A jeśli boisz się o ich bezpieczeństwo, to daj mi znać. Sprawdzimy, czy mogę Ci sensownie doradzić:D Znam sposób, aby nawet kilkuletnie dzieci angażować w przygotowywanie posiłków. Najlepiej napisz: monika.kurdej@zasmakujwzyciu.pl lub zadzwoń: 606789681
Bądź ze mną w kontakcie!
Zapisz się do newslettera, który wysyłam zwykle raz w tygodniu. Będziesz wtedy zawsze na bieżąco z tym, co u mnie i u moich klientów. A w ogóle, to lepiej mi pisać, dla tych, którzy czekają - nie dla wszystkich:D