Do kitu z tą empatią

Ech, co to był za kurs!!! Przez trzy lata uczyłam się szkole trenerów komunikacji i empatii w oparciu o Nonviolent Communication. Gdy wychodziłam ze szkoły z dyplomem trenera myślałam, że już wszystko wiem, a świat klęknie u mych stóp. Marzyłam, aby wprowadzić empatię do zespołów sprzedaży – bo bez dobrze pojmowanej empatii dobra sprzedaż nie istnieje.

Podarowanie komuś empatii często kończy się rozczarowaniem Click To Tweet

Jeśli mnie obserwujecie to wiecie już, że moje losy potoczyły się inaczej. Pracuję w swoim gabinecie i pomagam ludziom poradzić sobie z dość typowym problemem – otyłością. Do moich codziennych działań, oprócz pracy z klientem, należy sprzedaż i marketing. Swoją ukochaną empatię wprowadziłam do swojej własnej sprzedaży i… mocno się na niej przejechałam. Z jednej strony, potęga empatii to zdolność przekazania odpowiedzialności tam, gdzie ona powinna być oraz umiejętność stawiania i chronienia granic. Z drugiej strony, podarowanie komuś empatii często kończy się rozczarowaniem mojego kandydata na klienta. Bo nagle przestaje czuć ode mnie usługę – a koncentruje się na przeżywaniu swoich stanów emocjonalnych. Mnie – ekspertowi – ciężko zostawić taką „rozgrzebaną” osobę – choć mój wewnętrzny sprzedawca w tym momencie krzyczy: „Zostaw! Sprzedawaj! Teraz sprzedawaj!”. A taki „domknięty” klient już uzyskał swój rezultat… Za co miałby chcieć płacić, gdy już czuje się dobrze?

Strefa mocy

Dlatego książkę „Przeciw empatii” Paula Blooma potraktowałam, jak znak z nieba i w myślach składałam hołdy Wydawnictwu Charaktery za to, że wzięły taki wyjątkowy temat na tapetę. Spodziewałam się, że oto, dzięki książce, poznam argumenty, dzięki którym będzie mi łatwiej przestać pielęgnować swój talent do bycia empatyczną. I że łatwo i szybko stworzę nową, bardziej przydatną mojemu biznesowi strefę mocy. Zwyczajnie potrzebowałam uwolnić się od umiejętności marnowania czasu dla klientów, którzy potrzebują się tylko wypłakać. Ciągle pamiętałam spotkanie z Kamilą Rowińską, na którym grzecznie, choć nie empatycznie zajawiła mi, że ja potrzebuję jej szkolenia „Kobieta niezależna”. Wcale mnie nie tuliła. Ani nawet nie była miła. Była sobą, Kamilą, trenerką z wielkim potencjałem i z potężną wiedzą. A dla mnie stało się jasne, że ta empatia to wielka uwodzicielka jest. I tyle. Że ja tkwię w jej pułapce. I albo ja się z tego wykaraskam – albo będzie źle.

A jako profesjonalny pomagacz, nie mogę dawać się ludziom wodzić za nos. Muszę wiedzieć – szybko i wyraźnie – że empatia to złudzenie. Kamila nie dała się zwieść mojemu „podziękowaniu” za wystąpienie. Ja sama wtedy nie wiedziałam, że podchodzę do niej, bo mam taki schemat działania wgrany fabrycznie. I gdy ten schemat, ten jeden raz się nie sprawdził – to ja dobrze zapamiętałam ten moment:D Brawo, Kamila! To jest dopiero mistrzostwo.

Książka – panaceum na choroby

No i książka miała być takim panaceum na moje choroby. Miałam się utwierdzić w przekonaniu, że nie warto być empatycznym i zmienić swoje sposoby komunikacji i działania.

Co się dziwicie… Tego się spodziewałam po tytule „Przeciw empatii”. Dodaj do tego jeszcze mistrzowski, marketingowy przekaz na okładce: czarny parasol, deszcz, a wszystko na czerwonym tle.

I co, dalej się dziwicie?

Tymczasem okazało się, że w książce badania, badania, badania – ale za to pięknie podane i omówione. Można czerpać z książki, jak ze skarbnicy wiedzy na temat empatii, emocji, człowieczeństwa. Ludzie to lubią. Dzięki takiemu zabiegowi wydawca uzyskuje efekt merytorycznej publikacji, a czytelnicy mówią „oooo, ile mięsa”.

Świadome korzystanie z empatii

I tak też się stało w moim przypadku. Cenię autora za tę umiejętność podawania abstrakcyjnych pojęć w takiej mięsistej formule, ale nie „wyleczył” mnie z empatii. Raczej udowodnił, że dobrze kombinuję, gdy myślę o tym, w jakiej pułapce siedzę i że ratunkiem dla mnie, jak i dla każdego z nas, ludzi, jest świadome korzystanie z empatii. Bez przesady w żadną stronę. Czy wiecie, że Hitler też był empatyczny? No hellooł!! HITLER!!! I ja mam stać obok niego? Coś jest nie tak…

I tu przypomina mi się jedna z moich Klientek, która prowadzi ciekawy biznes zdrowotny i ciągle zmaga się z „przyjaciółmi”, którzy leczą się u niej za darmo. Korzysta z mojego programu ENERGIA, I W DZIEŃ, I W NOCY – bo jest umęczona. Gdy nie masz jak zapłacić za swój biznes – nie możesz leczyć za darmo. Nawet jeśli Twoją główną wartością jest robienie dobrych rzeczy dla ludzi, to zawsze musisz mieć przed oczami potencjalne zyski i straty. Bo gdy jesteś w biznesie to właśnie te elementy definiują to, kim jesteś. A gdy jesteś nadmiernie empatyczna – masz dostęp do tylko jednej warstwy swojej wiedzy. Nie możesz wtedy dobrze wykonywać swojego zawodu. Nie możesz dobrze służyć swoim ludziom.

Co się u Ciebie zmienia, gdy…

Pomyśl, co się u Ciebie zmienia, gdy widzisz i wiesz więcej? Gdy nie musisz się wysilać, aby mieć do tego dostęp?

U mnie, po lekturze książki, zmieniło się tyle, że zrozumiałam, że empatia to nie jest mój lifestyle. Zdecydowałam, że wolę ją potraktować, jak umiejętność. A w połączeniu z moją edukacją trenerską (komunikacja w oparciu o empatię) – nawet, jak narzędzie do pracy. A może i do wywierania wpływu. Bo skoro wiem, co to jest ta empatia, to mogę tak robić, żeby ludzie odpowiadali na nią wg moich oczekiwań. Jeszcze mi się to w sprzedaży nie spina, bo ciągle ta empatyczna Monika wyłazi mi zza kołnierza, ale… czasem się udaje być wredną małpą i uruchamiać ludzi do działania. Dokładnie tak, jak mnie uruchomiła Kamila parę lat temu:D

Empatia to nie jest lifestyle Click To Tweet

Jeśli dajesz z siebie za dużo

Polecam tę książkę tym kobietom, które czują, że dają z siebie za dużo. Możliwe, że znajdziecie tutaj opisane schematy, w których funkcjonujecie. I będzie Wam łatwiej z nich wychodzić. Ale tylko Wy wiecie, ile kosztuje empatia, którą ktoś przemiele i wypluje. I tylko Wy wiecie, co to znaczy patrzeć na siebie w lustrze i widzieć głupią kobietę. Kobietę, która dała się tak łatwo oszukać…

Polecam też tym z Was, które mają kłopot z niechętnie płacącymi klientami. Możliwe, że zrozumiecie ich motywacje i będzie Wam łatwiej zaprojektować system „przyjęć” takich klientów. Bo najgorsze, co możecie zrobić, to wykonać robotę – a potem oczekiwać wdzięczności. Lepiej tę wdzięczność zakontraktować wcześniej i mieć się do czego odwołać:D

Jeśli czujesz, że dajesz z siebie za dużo, słabo śpisz, źle wyglądasz i brakuje Ci Twojej typowej żywotności skorzystaj z konsultacji wstępnej z Moniką Kurdej. Żeby się umówić napisz: monika.kurdej@zasmakujwzyciu.pl lub zadzwoń (606789681). Więcej o konsultacji wstępnej TUTAJ.

P.S. Na zdjęciu długopis mój – przed rebrandingiem gabinetu:D Fajnie takie rzeczy dostrzegać:D Kiedyś to inni przechodzili rebranding – dzisiaj ja mam to za sobą:D Już dzisiaj nie działam na adresie www.mniejszy-rozmiar.pl, ale czasem zbłąkane dusze tam trafią:D Stare dzieje:D

P.S. Inna recenzowana przeze mnie książka Wydawnictwa Charaktery to „Efekt wioski”. Przeczytasz TUTAJ. A TUTAJ korzystałam z książki „Strażnicy mózgu” tego samego wydawnictwa.

Opt In Image

Bądź ze mną w kontakcie!

Zapisz się do newslettera, który wysyłam zwykle raz w tygodniu. Będziesz wtedy zawsze na bieżąco z tym, co u mnie i u moich klientów. A w ogóle, to lepiej mi pisać, dla tych, którzy czekają - nie dla wszystkich:D

    Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych i handlowych, w tym otrzymywanie newslettera od "Zasmakuj w życiu"