Dorota codziennie budzi się z potężnym wq*****em. I to nie są żadne subtelności… Od momentu, gdy otwiera oczy cała jest wq***em; cała jest emocją. Mówi, że kiedyś nawet zauważała ten okropny sposób myślenia i słyszała wyraźnie ten głos, który mówił jej, że jest do niczego, ale dzisiaj już nie. Martwi się, bo najwyraźniej przywykła. Negatywne myślenie przywarło do niej jak druga skórka
I z tego wszystkiego:
- szkoda jej czasu na toaletę – bo dla kogo?
- śniadanie zjada nad zlewem – bo po co brudzić naczynia?
- na sobie stale te same ubrania – bo dla kogo się ubierać?
Głośne sygnały „Nie podchodź do mnie! Mam ch***y dzień!!”
Nie miałam czasu dobrze sprawdzić
– Wszystko przez to, że źle wybrałam w przeszłości. Byłam bardzo młoda, ciężko pracowałam studiując na dwóch kierunkach równocześnie… Nie miałam czasu dobrze sprawdzić swojego faceta…
Dzisiaj Dorota jest już po rozwodzie. Miało być łatwiej, ale jest ciężej. Pewnie sytuację rozwiązałoby, gdyby się naprawdę rozstali się z partnerem. A tak, mieszkają dalej pod jednym dachem, dzielą jedną lodówkę, jedną wannę, jedną pralkę – Co prawda teraz łatwiej rozmawiać o szczegółach – jak się coś zepsuje, to łatwiej się dogadać – ale przecież to bez sensu – Dorota siedzi teraz z opuszczonymi ramionami i wpatruje się we mnie, poszukując potwierdzenia. Palce trafiły bezwiednie pod zapięcie srebrnej bransoletki i teraz wciskają się w wąską przestrzeń tuż nad skórą. Drobne kostki to bieleją, to czerwienieją. Paznokcie zaczepiają o cienki łańcuszek. Dobrze wiem, jak trudno jest dzielić się – nawet z ekspertem – intymnymi doświadczeniami.
Dorota chce jeszcze wiedzieć, czy to co czuje i myśli jest właściwe. Czy w ogóle może być niezadowolona, skoro dopięła swego i rozwiązała problemy z byłym mężem? Przyznaje się, że w przeszłości mama często upominała ją, że powinna bardziej wierzyć sobie, częściej realizować to, co sobie zamierzyła – zamiast pytać i pytać. Wtedy myślała, że to takie matczyne gadanie, ale dzisiaj… jakoś jest pewna, że mama miała rację – Ciągle sprawdzam i sprawdzam… czy mi się uda… czy mogę… czy powinnam…
Jak myśleć pozytywnie, gdy dom rodzinny i wychowanie tego nie nauczyły?
– To przez mojego ojca… był cudowny. Nie przyszło mi do głowy, że faceci mogą być wredni i dziecinni. Wierzyłam, że mój mąż chce dla mnie dobrze.
– To przez moją mamę – była okropna, ciągle ode mnie wymagała niemożliwego. A ja musiałam być miła. Chyba się przyzwyczaiłam do tego, że inni są zawsze przede mną i przed moimi potrzebami.
Jestem terapeutą par. Ach, uwielbiam to. I jednocześnie szkoda mi tych wszystkich wspaniałych rodziców, którzy stają się rzekomą przyczyną nieszczęść swoich dorosłych dzieci. Wiem, jak to działa. Powrót do domu rodzinnego bywa konieczny w procesie stawania na własne nogi, ale teraz, gdy Dorota zaczyna obwiniać ojca, mówię prowokacyjnie, żartobliwie – Poczekaj, poczekaj, to było przecież 40 lat temu. Wtedy byłaś dzieckiem – teraz jesteś dojrzałą kobietą. Możesz robić, co zechcesz. Twój ojciec nie ma dzisiaj nic wspólnego z Tobą…
Dorota znowu patrzy na mnie uważnie. Tylko spojrzenie jakieś śmielsze… Oczy widzę wyraźniej. Dorotę widzę wyraźniej. Już nie jest ufną dwudziestolatką, której się nie udało małżeństwo – a przez to życie. Widzę dojrzałą kobietę, „po przejściach”, ale gotową pożegnać się z tym, co stare i niewygodne. Gotową wziąć dla siebie to, co dopasowane, lekkie i spójne. Z tego miejsca bliżej do optymizmu, do nowego związku, do nowej pracy, do nowych projektów…
– Jestem zmęczona tym wewnętrznym wq**em, który mi ciągle towarzyszy – mówi wreszcie – Jest od rana ze mną. Dopóki nie zamknę oczu. Jeszcze upewnia się, czy na pewno za dobrze nie śpię – bo nie może mi być za dobrze, za wygodnie…
– Jestem ekspertką od życia na minimum – dodaje.
Potem rozmawiamy jeszcze o umiejętności podejmowania decyzji i o strategii: „TAK – NIE”. Dorota ją zna, ale … nie stosuje. Zobowiązuje się sprawdzić. Obiecuję jej, że dzięki temu zrobi się miejsce na lepsze, przyjaźniejsze doświadczenia w życiu.
Sprawdź też ten materiał. Tutaj o myśleniu w kryzysie. I o przekuwaniu blokad w korzyści.
Jak działa METODA TAK – NIE
– TAK (chcę tego, robię to) i NIE (nie chcę tego, to nie dla mnie). Chodzi o to, żeby nie nosić w nieskończoność tematów/problemów, które wymagają decyzji TAK-NIE. Za każdym TAK i NIE stoją bowiem, kolejne działania do zrealizowania, ale czasem – gdy brakuje sił, energii, sił witalnych – zawieszamy się… i tak zostaje. Są kobiety, które potrzebują każdy problem – nawet najbardziej absurdalny – przegadać, roznieść, posłuchać opinii. Metoda pozwala uwolnić głowę i zrobić miejsce dla ważnych spraw i wyzwań.
– Moniko, jakie to trudne… – po dwóch tygodniach wracam do rozmowy z Dorotą – ja się dopiero teraz zorientowałam, że zawsze robię długie rozpoznanie na dany temat; pytam się każdego, co sądzi… TAK – NIE, bardzo by mi pomogło, ale… ja tego nie umiem… przytłacza mnie odpowiedzialność. A co będzie, jak podejmę złą decyzję? Nic dziwnego, że jestem taka zmęczona? Gdy wszystkie zaległości trzymam w swojej głowie, na swoich plecach – to mnie naprawdę przytłacza…
LISTA SPRAW
Na szczęście dała się namówić, żebyśmy razem zrobiły listę spraw, które wymagają rozwiązania już (TAK-NIE), i spraw które muszą poczekać na odpowiedni czas i na energię.
Na końcu listy zostały najtrudniejsze zadania, w tym ta sprawa ze wspólnym mieszkaniem z byłym mężem. To nie jest prosty temat. Wiadomo: koszty, prawo własności, osobiste przekonania, licytacja emocjonalna, o to kto bardziej zasłużył, a kto mniej. Ale samo uwolnienie prostych spraw i tematów już przyniosło Dorocie ulgę. Nabrała chęci, żeby zjeść przy stole, umówić się z przyjaciółmi, na mieście, zrobić porządek w szafie i przekonać się, jak bardzo siebie zaniedbała.
A gdy po 12-tygodniach kończyłyśmy wspólną pracę:
– Moniko, gdzie się podział mój wq**w? Nie ma go już… Odszedł…
Dorota wykupiła pakiet 12-u konsultacji ze mną. Zwykle oferuję je w programie p.n. ENERGIA, I W DZIEŃ, I W NOCY. Jeśli chcesz wiedzieć więcej, to zapraszam TUTAJ. Dla Ciebie może to być jednak za dużo, albo nie teraz. Po prostu chodź na konsultację i razem zastanowimy się, jak to ugryźć, żebym mogła Cię najlepiej wspierać 😀Możliwe, że spodoba Ci się też ten film o afirmacjach. Afirmacje działają, ale muszą być dopasowane do Ciebie. I to jak dopasowane. W tym filmie spróbowałam opisać proces, jakim ja dochodzę do własnych afirmacji. Możliwe, że pomoże Ci w uczeniu się pozytywnego myślenia.
Bądź ze mną w kontakcie!
Zapisz się do newslettera, który wysyłam zwykle raz w tygodniu. Będziesz wtedy zawsze na bieżąco z tym, co u mnie i u moich klientów. A w ogóle, to lepiej mi pisać, dla tych, którzy czekają - nie dla wszystkich:D