Czego dziecko potrzebuje, gdy w rodzinie zdrada i kryzys, i w ogóle nie wiadomo, w co ręce włożyć?

Pani Iwona trafiła do mnie z powodu potężnego załamania – z powodu zdrady męża. Regularnie pytała mnie o to, co z nią nie tak i co mogłaby zrobić dla swojego małżeństwa lepiej. Całą energię, witalność, kreatywność skoncentrowała na chronieniu swojego związku, który – pomimo kryzysu – trwa (nie ma bowiem obowiązku rozstawać się z partnerami, gdy źle się dzieje. A często, przetrwanie trudności w związku, staje się niezbędną lekcją dla par na temat lojalności, współpracy, uzdrawiającej roli czasu).

Zabójcy związku

Czego naprawdę dziecko potrzebuje?

Drugim ważnym punktem w naszym procesie była silna potrzeba Pani Iwony, dotycząca ochronienia dziecka. Tak bardzo bała się o jego przyszłość, że w zdradzie męża i – co oczywiste – w usztywnieniu małżonków w ich relacjach, widziała poważne zagrożenie dla rozwoju młodego człowieka. Była gotowa na wszystko, aby zabezpieczyć mu beztroskie dorastanie i oszczędzić przyszłych konsultacji u terapeutów. Tylko nie wiedziała, czego naprawdę jej dziecko potrzebuje.

Ach, gdyby była gotowa zobaczyć, jak potężną moc – jeśli chodzi o przetrwanie – mają niemowlęta i małe dzieci, byłoby jej łatwiej.

To właśnie w tym czasie i w tym miejscu (oprócz – naturalnie – sekwencji genów) – gdy człowiek jest naprawdę mały i bezradny, powstają cechy, które kształtują osobowość przyszłego dorosłego. Płacz dziecka to poważne narzędzie wpływania na rzeczywistość.

 Niemowlęta i małe dzieci troszczą się o swoje przetrwanie krzykiem . Szybko uczą się, kiedy i w jakim natężeniu krzyk działa. Reagują na zmiany usztywnieniem i utwardzeniem. Przyda się ono w przyszłości. Choć dla niektórych osób będzie to – niewątpliwie – doświadczenie, konieczne do uzdrowienia z terapeutą.

Poniżej podaję pięć biologicznie uwarunkowanych, podstawowych potrzeb, które są kluczowe dla fizycznego i psychicznego dobrostanu dziecka – przyszłego dorosłego. Gdy przeżywasz kryzys, warto wiedzieć, co najważniejszego masz do zrobienia i do zabezpieczenia, jako rodzic. Nie szukasz wtedy po omacku.

5 biologicznie uwarunkowanych, podstawowych potrzeb

(na podstawie książki „Leczenie traumy rozwojowej” Laurence Heller, Aline LaPierre)

 Kontakt  – najpier zacznij od siebie: bądź w kontakcie ze swoim ciałem i ze swoimi emocjami. Znaj nazwy uczuć. Wiedz, skąd się biorą. Umiej zlokalizować miejsca, w których pojawiają się emocje. Pozwalaj dziecku być w kontakcie z Tobą, ze swoimi ciałem (ważna rola karmienia piersią, noszenia dziecka na rękach i w chuście), z jego ciałem: kąpiele, zabawy stopami, palcami, wskazywanie części ciała, a z czasem zabawy związane z operowaniem palcami, doświadczanie świata językiem i ustami.

 Dostrojenie  – bądź zdolna do wymiany wartości z dzieckiem: dbaj o to, aby dziecko miało możliwość samodzielnie rozpoznawać, sięgać, przyjmować fizyczny i emocjonalny pokarm. Presja, którą sobie narzucasz (np. dotycząca karmienia piersią) może sprawić, że w konkretnych porach dnia będziesz się usztywniać – a dziecko będzie odbierać Twoją obecność, jako niechętną jemu. Z tej perspektywy, zdecydowanie nie chodzi o karmienie za wszelką cenę piersią. A każda karmiąca piersią matka dobrze zna ból pogryzionych sutków i niechęć do tej formy karmienia w tym trudnym czasie.

Dostrojenie jest więc czymś więcej, niż tylko mechanicznym podawaniem pokarmu. Jest bliższe współpracy i wzajemności. Zdecydowanie łączy się z potrzebą kontaktu.

 Zaufanie  – wiedz, czym jest zdrowa zależność i współzależność, a  jako opiekun troszcz się o równowagę w relacjach z dzieckiem. Nie włączaj dziecka w konflikty między Tobą, a partnerem. Nie oczekuj od dziecka spełnienia swoich marzeń – miej swoje marzenia i spełniaj je. Nie wykorzystuj dziecka do podtrzymania własnej tożsamości (znam matki 40-latków, które nie znają siebie w innej roli, niż macierzyństwo). Bądź prawdziwa. Zaufanie zdecydowanie wymaga zrealizowanej potrzeby kontaktu i dostrojenia.

 Autonomia  – znaj wartość stawiania właściwych granic, mów „nie”, gdy trzeba mówić „nie”, wyrażaj swoje zdanie bez poczucia winy. Co nie znaczy, że możesz przekraczać granice swojego dziecka, nie słyszeć jego „nie” i napełniać je poczuciem winy. Choć to bardzo trudne, bo od początku dziecko przylega do matki, jak druga skóra, należy widzieć w nim osobną istotę.

Dlatego psychologowie mówią, żeby zaczynać od siebie: mówić „nie”, gdy się chce mówić „nie”, znać swoje granice i umiejętnie je wyznaczać itd. Dziecko uczy się od Ciebie w sposób naturalny – gdy dbasz o siebie, ono uczy się dbania o siebie.

To jednocześnie oznacza, że będą chwile, gdy będziesz miała tego dość. Będziesz pierwszą osobą, która poczuje autonomię swojego dziecka. Zaraz po Tobie odczują to nauczyciele i będą domagać się od Ciebie „przytemperowania” tej autonomii. Dlatego Ty znaj swój cel i trzymaj się go. Wyznaczaj granice, bądź w kontakcie, miej zaufanie. Skoro fundamentem zdrowia psychicznego i zrównoważonego rozwoju młodego człowieka jest autonomia – warto znaleźć na to sposób..

 Miłość  – żyj z otwartym sercem, miej zdolność integrowania miłosnej relacji z witalną seksualnością. Niech nikt nie wmówi ci, ze seks jest zły, nie płać też seksem za przysługi. Niech seks będzie seksem, ale niech będzie też pięknym doświadczeniem.

Dziecko potrzebuje. Rodzic potrzebuje

Widzisz, nie ma tu nic o zdradzie, ani o czyjejś winie w związku. Są opisane elementy, na których rodzic (i pozostali opiekunowie) powinni się skupić, aby mądrze wprowadzić młodego człowieka w świat.

Z tego też płynie wniosek, że nie da się, być idealnym rodzicem. Nie da się zabezpieczyć młodym ludziom w pełni szczęśliwego dzieciństwa. Zawsze, a nawet codziennie, w życiu wydarzy się coś, co wpłynie na przynajmniej jeden szczebel tej pięciostopniowej skali podstawowych potrzeb. Nawet, gdy jesteś w szczęśliwym związku.

Dlatego, zamiast skupiać się na tym, jak ochronić dziecko, przed przyszłymi wizytami u terapeuty, zadbaj o siebie. Rewitalizacja sił, energii, witalności pomoże Ci wyraźniej widzieć Twoje dziecko. Tworzenie wspierającej rzeczywistości zacznij od siebie. Stań się jednym z tych rodziców, który nie jest, ani poddanym swojego dziecka, ani jego właścicielem. Jest to do zrobienia, ale tylko pod warunkiem, że włączysz do swoich zasobów rodzicielską mądrość oraz wiedzę psychologiczną.

Pani Iwona napisała, że poczuła ulgę, gdy zrozumiała, na czym ma się skupić. I że dziecku bardziej szkodzi chaos, w którym żyje, i który sama prowokuje, fantazjując na temat kryzysu w małżeństwie, niż sam fakt zdrady. I że teraz wyraźniej widzi, jakie działania musi podjąć: rozwijać siebie w swoich różnych rolach oraz budować związek w oparciu fakty, a nie wyobrażenia. Wcześniej wydawało jej się, że to ona jest związkiem – i dlatego zdrada tak mocno bolała. Teraz widzi siebie wyraźniej w roli jednej z dwóch osób zaangażowanych w tworzenie więzi małżeńskiej. I to zdjęło z niej wielki ciężar.

Jeśli i ty potrzebujesz wsparcia, bo już nie możesz dać sobie rady sama, gorsze dni nie mijają, a flashbacki pojawiają się nieproszone – zapraszam po konsultacje. Jestem terapeutą par i rodzin. Pomagam zapracowanym i zmęczonym kobietom lepiej o siebie zadbać.

Obejrzyj też ciekawy materiał, który nagrałam ze specjalistką od prawa rodzinnego, adwokatką Joanną Hetman – Krajewską.

Rozwód, czy separacja?
Opt In Image

Bądź ze mną w kontakcie!

Zapisz się do newslettera, który wysyłam zwykle raz w tygodniu. Będziesz wtedy zawsze na bieżąco z tym, co u mnie i u moich klientów. A w ogóle, to lepiej mi pisać, dla tych, którzy czekają - nie dla wszystkich:D

    Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych i handlowych, w tym otrzymywanie newslettera od "Zasmakuj w życiu"