Nagradzanie się jedzeniem
Jak szczupłe kobiety celebrują sukcesy i radzą sobie z trudnościami?
Jedzenie towarzyszy niemal wszystkim ludzkim aktywnościom. A najbardziej wyjątkowe wydarzenia nieodłącznie kojarzą się z jedzeniem (uroczystości rodzinne i często też biznesowe).
Gdy pracowałam jako organizator szkoleń, nauczyłam się, że najważniejsze – oprócz koniecznej zawartości merytorycznej – jest jedzenie. Głodni ludzie kręcą się, mają trudność w skoncentrowaniu uwagi i po prostu nie korzystają z oferty w najlepszy, możliwy sposób.
Na świecie są też kultury, które doceniamy za ich miłość do jedzenia (Włochy, Grecja).
Dlatego, bez cienia wątpliwości powiem, że jedzenie jest, i zawsze było, dla człowieka ważne. Sól, oliwa, ryby, wino, chleb, miód – bez nich nie istniejemy. Wyznaczają naszą ludzką tożsamość.
Ale kiedy chcesz wspaniale wyglądać i tak się czuć, musisz wybierać. Najadanie się na zapas, nagradzanie się jedzeniem, wypełnianie emocjonalnej pustki za pomocą pokarmu… Nie, to nie służy Twoim celom dietetycznym i sylwetkowym.
Czas nauczyć się robić to inaczej.
Czas wyjść z pułapki, w której operujesz głównie w obszarze tego samego schematu – jedzenia. Pomyśl, ile razy jadłaś z powodu święta, albo z powodu osiągniętego sukcesu, albo gdy czułaś się źle i zestresowana, albo dlatego, że robili to inni np. podczas spotkania z przyjaciółmi itd.
Nie wystarczą zakupy superfood i produktów typu light, skoro na milimetr nie zbliżasz się do swojego nowego stylu życia.
W pułapce nagradzania siebie jedzeniem
Część mojej pracy eksperckiej polega na udzielaniu konsultacji psychodietetycznych. Pracuję głównie z kobietami, które skarżą się na to, że nie mogą przestać jeść. Widzą, że ich ciało się zmienia. Jest dla nich ważne, aby nad tym zapanować, ale nie potrafią zrobić tego same. Coś przeszkadza im znajdować inne, niż jedzenie, rozwiązania.
Moja praca z nimi, w pierwszej kolejności, polega na określeniu codziennych wyzwań.
I wtedy, często okazuje się, że nadprogramowemu jedzeniu towarzyszy: zmęczenie, zdenerwowanie, uczucie samotności, potrzeba dotyku, uczucie bycia niezrozumianą, lęk, pragnienie, szybkie tempo życia, chęć robienia tego, co inni, potrzeba świętowania, wolny czas.
A czasem, gdzieś w tle tego wszystkiego, pojawia się też potężna potrzeba autodestrukcji. Do głosu dochodzą tak bardzo głębokie pragnienia dotyczące rozwoju tożsamości, że wydaje się, iż tylko karząc siebie, czyli jedząc do bólu (lub przeciwnie, bez tego doświadczenia, ale za to „powyżej korka”), można odzyskać siebie prawdziwą. To jest bardzo nieoczywista forma wyrażenia siebie. Wymaga terapeutycznego podejścia (dlatego, oprócz coachingu i psychodietetyki, oferuję klientkom terapię) .
Aby to wszystko mądrze ułożyć, potrzebujesz świadomie poszukiwać własnych odpowiedzi. Ale sprawdź też to, co poniżej:
- na brak zrozumienia – najlepsza będzie edukacja w zakresie komunikacji, asertywności, też terapia;
- na nadmiar wolnego czasu – lista ciekawych pomysłów i gotowość do ich testowania;
- na nerwy i stres – aktywność fizyczna (nie tylko siłownia i bieganie, ale też chodzenie po górach, spacery po lesie, taniec czy budowanie domków na drzewie), medytacje, treningi odddechu, masaże;
- na uczucie samotności – spotkanie z człowiekiem (choć czasem zwierzę też da radę), wolontariat i inne aktywności związane z pomaganiem;
- a zamiast słodkiej nagrody za sukces – lepsze będzie doświadczenie, dzięki któremu ten sukces pozostanie w pamięci na długo. Moja przyjaciółka – coachka – za każdy udany proces coachingowy kupuje sobie kwiat w doniczce. Przyjemny zwyczaj i pozytywnie wpływa na otoczenie. Ty możesz fundować sobie biżuterię lub cokolwiek, co sprawi Ci przyjemność i będzie dalekie od jedzenia.
Inne sposoby nagradzania się
Zacznij od tego, że w tym roku poporacujesz nad listą własnych mikro-przyjemności – innych niż jedzenie. Spacery, koncerty, sesje rozmów telefonicznych z przyjaciółkami, wizyty u fryzjera lub u kosmetyczki, nowe książki, wizyty w kinie, w operze, lot balonem, wycieczka samochodowa, rowerowa, domowe rytuały pielęgnacyjne na dłonie czy stopy, medytacje, fotografowanie, oglądanie albumów ze sztuką – wszystkie te działania mają moc oddalać Cię od schematu zajadania.
To działa tak, że – czasem – pielęgnujesz zwyczaj, który nie należy do Ciebie, ale do mamy, babci, cioci. Już z niego wyrosłaś, tylko tego nie zauważyłaś. Warto to wiedzieć. Warto tworzyć własne rytuały. I żyć na własnych zasadach, troszcząc się o siebie najlepiej, jak się da. Jedzenie może, ale nie musi towarzyszyć Ci w gorszych czy lepszych momentach.
Oczywiście, może być tak, że Twoje „ciało pamięta”. Dużo ważnych rzeczy wydarza się ludziom w procesie dzieciństwa i dorastania. Objadanie się, bywam jednym z mechanizmów, który zapewnia bezpieczeństwo. Jeśli masz dość, jeśli jesteś gotowa zmierzyć się z tym obszarem – przychodź do mnie po konsultacje.
Wyobraź to sobie: nie nosisz już w sobie tego pędu do autodestrukcji. Jak się czujesz? Co teraz jest możliwe?
Warto też wiedzieć, że w końcu będziesz musiała zająć się też sferą zwyczajów, które z powodu kultury miejsca, w którym żyjesz, na Ciebie spadają. To nie Twoja wina, że w Polsce wszystkie ważne okazje spędzamy za stołem. Ale już do Ciebie należy ustalenie, co to znaczy świętować po Twojemu.
Pomyśl o tym. Zrób listę rzeczy, które lubisz i które możesz potraktować, jako własne, dobre sposoby na momenty, gdy w naturalny sposób, mimochodem sięgasz po jedzenie.
Mnie zawsze pomagał sport. I spacer. Także lektura. Sprawdź, co Tobie pomoże odwrócić uwagę od tego dziwnego przeczucia, że musisz, ale to naprawdę musisz… coś zjeść.
Obserwuj też ten blog. Napisałam poradnik o mikro-przyjemnościach, czyli o tych małych rzeczach, które możemy zrobić dla siebie, aby w kilka chwil przenieść się do świata, w którym jedzenie nie pełni innej – poza odżywianiem funkcji. Kiedyś na pewno go ujawnię 😀
A może będziesz chciała konsultację, żeby przyjrzeć się Twoim, i tylko Twoim, nawykom (nie tylko) żywieniowym? Serdecznie zapraszam. Jestem terapeutą otyłości, terapeutką par i rodzin, coachką, trenerką, nauczycielką. Pracuję z dorosłymi, a coraz częściej też z młodzieżą i z ich rodzicami. Pomagam ludziom stworzyć ich wymarzone życie: takie, w którym jest miejsce na wszystko, też na jedzenie. Jeśli masz dość sinusoidy w swoim życiu, chcesz wskoczyć na swoją falę wznoszącą i poczuć że panujesz nad sobą, nad swoim ciałem, a może i nad swoim życiem – to serdecznie zapraszam Cię do współpracy.Bądź ze mną w kontakcie!
Zapisz się do newslettera, który wysyłam zwykle raz w tygodniu. Będziesz wtedy zawsze na bieżąco z tym, co u mnie i u moich klientów. A w ogóle, to lepiej mi pisać, dla tych, którzy czekają - nie dla wszystkich:D