Jakiś czas temu, podczas konsultacji, Klientka dała mi znać, że przepełnia ją złość. I że się tej złości boi.
Dla mnie była to dobra wiadomość. Złość, wypełniająca człowieka po brzegi jest wyraźnym głosem wspierającym. Owszem, wymaga, aby się nią zaopiekować, ale jest przy tym najbardziej naturalną i najbardziej twórczą energią, z jaką możesz mieć do czynienia w ramach dostępnych zasobów. A moja klientka nie musiała zmagać się ze swoimi przeżyciami sama – miała przecież mnie.
Niestety, złość jest wierną towarzyszką lęku. Aby hojnie z niej korzystać, trzeba najpierw wyłączyć katastroficzne myślenie. Nie stajesz się lepszą osobą od wyobrażania sobie, co najgorszego się wydarzy, jeśli uwolnisz swoją złość. Ale tyle wystarczy, aby zablokować przepływ ważnych informacji, z którymi przychodzi ona do Ciebie.
Tak, złość jest Twoim niedocenionym przyjacielem.
Złość – pierwsza energia
Jeśli czujesz, że złość towarzyszy Ci od początku Twojego istnienia – to masz rację.
Ale jeśli powiesz mi, że nigdy nie czujesz złości, to Ci nie uwierzę.
Złość jest pierwszą energią, z której korzystamy jeszcze jako niemowlęta, gdy domagamy się uznania dla swoich potrzeb. Jeśli mówisz, że nie czujesz złości, to znaczy, że blokujesz sobie do niej dostęp. Dobrze wiesz, czym ona jest, ale nie chcesz jej w swoim pobliżu. Zamykasz się na nią. Zatrzaskujesz bramy. Wystawiasz pełne uzbrojenie na mury swojej osobistej fortecy. I jeszcze podnosisz zwodzony most – żeby mieć pewność, że to, co czujesz na pewno złością nie jest.
Dorośli ludzie często tak robią. Więc,
- jeśli masz taki kłopot, że bierzesz na siebie więcej, niż możesz udźwignąć, a nawet dajesz się przekonać do wykonywania najgorszych, najmniej przyjemnych robót (bo jak ja tego nie zrobię, to nikt tego nie zrobi),
- albo, jeśli w swoich związkach nie czujesz równowagi i chęci współpracy; możliwe że nawet, masz za sobą doświadczenia bycia oszukaną i wykorzystaną (czyżbyś straciła furę pieniędzy w źle ulokowanym zaufaniu?),
- albo, często czujesz się samotna, ale tak Ci się zrobiło, że nie widzisz sensu w budowaniu relacji – tyle ich już się rozpadło,
- i z tego powodu coraz częściej spędzasz wolny czas w pojedynkę i nie korzystasz z możliwości wyjścia „do ludzi” – bo wygodniej Ci być samą,
- kierujesz się przekonaniem, że lepiej być zgodnym, cierpliwym, uległym, niż złym i agresywnym,
jest możliwe, że przewlekła „blokada”, nałożona – przez samą Ciebie – na doświadczenie uczucia złości, doprowadziła Cię do tego miejsca.
Ale nie to jest najgorsze. Twój brak kontaktu ze złością – prawdopodobnie od najmłodszych lat – zdefastował Twoje poczucie wartości oraz wypompował z Ciebie siły życiowe. Złość jest najbardziej pierwotną siłą. Niemowlę korzysta ze złości, aby zabezpieczyć swoje potrzeby. Jeśli trafia na dorosłych, którzy nie akceptują tej jego zdolności do regulacji, z czasem zamyka się na kontakt i staje się bardziej uległe. Można powiedzieć, że wybiera bezpieczeństwo i przetrwanie, w zamian za własne wypalenie i zniekształcenie osobowości.
Nie naprawisz tego sama.
Konfrontacja z dawnymi opiekunami też na nic się nie zda – czasu nie zawrócisz ani ludzi nie zmienisz.
A jeśli doświadczyłaś naprawdę tragicznego dzieciństwa (na świecie żyje wielu rodziców zaniedbujących, a nawet nadużywających swoje dzieci), to jest duża szansa, że Twoja złość będzie ujawniać się w chwilach, w których całkowicie byś sobie tego nie życzyła. Nie bez powodu mówi się, że ofiara zamienia się w kata; że bite dzieci – biją, jako rodzice; porzuceni synowie – porzucają, jako ojcowie itd…
Im dłużej trzymasz swoją złość pod kontrolą, tym bardziej się wyczerpujesz, i tym łatwiej o rezultaty, których bezpośrednią przyczyną jest złość.
Napięcie i dysregulacja
Ale to nieprawda. Prawdziwą przyczyną jest napięcie i dysregulacja. Gdy nauczysz się lepiej troszczyć o siebie; gdy nawiążesz kontakt ze swoim ciałem; gdy nauczysz się słyszeć i rozumieć swoje emocje – będziesz mogła stworzyć całkiem inną jakość życia.
Wyobraź to sobie: spotykasz nowych ludzi i nie uciekasz wzrokiem przed ich spojrzeniami. A gdy starzy znajomi pytają o to, co słychać, nie zakładasz ich złej woli, ale jesteś w stanie zebrać myśli i z radością i z chęcią opowiadasz im, co nowego u Ciebie.
Gdy napotykasz problem w pracy, to jesteś gotowa poszukiwać rozwiązań, zamiast załamywać się i brać całą winę na siebie, bijąc w siebie przy tym jak w bęben (bo przecież wiedziałaś, że jest tak bardzo do niczego… co sobie myślałaś? … jak mogłaś w ogóle myśleć, że to nie wyjdzie na jaw… i że okazuje się, że wszyscy mają rację: to naprawdę twoja wina) syndrom oszusta, albo – to najgorsze – pozwalając na to innym.
Złość to czasem też gniew. Blokując się na złość, nie korzystasz z gniewu, a ten pomaga w sytuacji, gdy potrzebujesz jasno wyrazić swoje potrzeby i się ochronić w relacjach. Co jednocześnie – UWAGA! – nie oznacza agresji fizycznej. Można być w gniewie i nie podejmować żadnych działań zagrażających innym ludziom. Zdrowi ludzie to umieją. U nich nie polega to na tym, że się powstrzymują – oni po prostu znają więcej strategii na okazanie gniewu. Agresję fizyczną stosują w ostateczności.
Jak Ci się podoba taki stan? Czy mogłabyś tak żyć?
Piękno złości
Na tym właśnie polega piękno złości. Odszczepienie się od swojej ważnej emocji zabiera kobietom energię, kreatywność, ułatwia wikłanie się w związkach, sprawia, że pracują więcej i ciężej, zamiast sprytniej i lepiej. Sprowadza na nie samotność, głód emocjonalny, przeszkadza przechodzić ważne zmiany itd.
A wszystko zaczęło się we wczesnym dzieciństwie. W czasie, gdy nie miałaś na to, co się z Tobą dzieje wpływu. Nie ma potrzeby pielęgnować w sobie tej części, która została tak bardzo poszkodowana w przeszłości. Lepiej jest ją uzdrowić i móc korzystać ze swojego pełnego potencjału; dawać sobie więcej możliwości, niż tylko kontrola i blokada.
Terapia złości z Moniką Kurdej
Jeśli czujesz, że piszę o Tobie i chcesz coś z tym zrobić – zapraszam na konsultację. To jest dziedzina, którą trudno Ci będzie okiełznać w pojedynkę. Ale ja – Twój terapeuta złości – złość czuję. Nauczę Cię czerpać z tego bezcenny zasobu. Rzuć wyzwanie swojemu wycofanemu stylowi życia.
-
20-minutowa konsultacja za 120 zł120.00 zł
-
Konsultacja wstępna260.00 zł
Co jeszcze możesz zrobić?
Ale jeśli chcesz jeszcze spóbować popracować sama – podjęcie decyzji o współpracy ze spacjalistą jest dla Ciebie za dużym wyzwaniem zrób te 4 rzeczy:
1. zaangażuj się w zamienianie swojej złości w bardziej twórczą energię. . Nie wiem, co lubisz robić, ale wielu straumatyzowanych ludzi zaczęło pisać, malować, kręcić filmy – i to przyniosło im ulgę. A światu dało nowe tematy do eksploracji.
Sztuka to jedna z tych dziedzin, która najbardziej podlega krytyce, ale w której najłatwiej się z niej otrząsnąć – gdy jesteś artystą, możesz wszystko, także nakręcić film o swojej toksycznej rodzinie (Pręgi, The hand of God, a TUTAJ artykuł o filmo- i biblioterapii), namalować ojca w niezbyt godnej pozie lub napisać wiersz o tym, jak to dla Ciebie było, być dzieckiem, takich rodziców.
2. Naucz się nazw emocji. Dużo materiałów znajdziesz w podręczniku do języka polskiego dla 4 klasy.
3. Zauważaj , kiedy się odszczepiasz od swoich emocji. W związku z tym, że nauczyłaś się nie czuć, będziesz mieć kłopot, żeby zauważyć bezcenne informacje. Ale próbuj. Medytacje, sesje oddechu, treningi na siłowni, treningi biegowe, taniec – pomogą Ci być bardziej uważną na swoje ciało i na sygnały ze niego płynące.
4. Jedz regularnie, pij wodę – to podstawy, ale niezbędne. Głodna i spragniona ma trudniej „przeskanować” ciało w poszukiwaniu wiadomości, które niesie złość. Skurcze mięśni i mimowolne ruchy narządów wymagają, aby Twoja fizyczność działała, jak w zegarku.
Bądź ze mną w kontakcie!
Zapisz się do newslettera, który wysyłam zwykle raz w tygodniu. Będziesz wtedy zawsze na bieżąco z tym, co u mnie i u moich klientów. A w ogóle, to lepiej mi pisać, dla tych, którzy czekają - nie dla wszystkich:D